Powiadają – człowiek przyzna się do noszenia peruki, posiadania sztucznej szczęki, chorobliwego zmagania się łupieżem, ale nie do tego… że jest osobą pozbawioną poczucia humoru! Dlaczego? Prawdopodobny powód jest dość prosty – poczucie humoru jest w cenie! Można się przyznać do słabszej pamięci: „ostatnio coś zapominam”, niskich zdolności analitycznych: „nie potrafię tego obliczyć, jestem humanistą”, zaś do braku poczucia humoru – nigdy! Można by powiedzieć, że cecha ta jest towarem bardzo pożądanym. Lubimy osoby, które potrafią dowcipnie komentować. Chętnie przebywamy wśród tych, którzy przez swój dowcip wnoszą lekkość i swobodę. Ba, żywimy niejasne przeczucie, że poczucie humoru pozytywnie koreluje z inteligencją, a jego brak sugeruje, że z ową inteligencją jest dość kulawo. Słowem lubimy ludzi z poczuciem humoru, a szerokim łukiem omijamy ponuraków, smutasów, defetystów.

A jak sprawa poczucia humoru przedstawia się w kontekście tematu naszego bloga – wystąpień publicznych?

Szukając odpowiedzi na tak zadane pytanie natrafiam na pewien dylemat (a jak za moment się okaże… dylemat pozorny). Otóż, pierwszy składnik owego dylematu, to stanowisko pod którym dwiema rękami się podpisuje. Teza jednego z największych amerykańskich mówców Abrahama Lincolna, który powiedział: „Przeciętnych ludzi łatwiej przekonać szeroką humorystyczną ilustracją, aniżeli innym sposobem!”.

Drugi składnik dylematu wiąże się ze stanowiskiem, które często artykułowane jest przez uczestników szkoleń, gdy wspominam o wartości humoru w wystąpieniu. Wtedy to pojawia się złowrogie słowo „ale”! „Ale” w następujących konfiguracjach np.: „ale można kogoś obrazić”, „ale może to być źle odebrane”, ale, ale, ale. Jednak ostrożnie nie potępiam w czambuł owego „ale”, bo u jego źródła stoi realistyczna ocena jakości humoru stosowanego podczas prezentacji. Owo „ale” jest komentarzem do realiów, do zastosowania humoru, a nie do istoty, jego faktycznej wartości. Uczestnicy mówią NIE dla kiepskiego dowcipu, płytkiej anegdoty, żartu niskiego lotu, który obraża i ośmiesza. Tak więc, jak zapowiedziałem jest to z pozorny dylemat.

Jak więc widać sprawa nie dotyczy tego 'czy’ ale 'jak’ i o tym napiszę za tydzień. Przedstawię moją klasyfikację humoru oraz korzyści jakie odnosi mówca stosujący tę formę przekazu.