Czasy, kiedy to wielkie dzieła można było kontemplować tylko w miejscach do tego przeznaczonych odeszły w niepamięć. Dzięki fotografii owe dzieła może mieć każdy w ilości nieograniczonej. Cała sprawa, mimo wielu korzyści nie obeszła się bez zarzutów, jeden z nich głosił, że fotografia obdziera sztukę z jej ‘sacrum’, czyli że spłaszcza dzieło, które w efekcie powszednieje. Trudno nie zgodzić się z tymi zastrzeżeniami. Ale, czemu to o fotografii na blogu o prezentacji? Cóż, z powodu obserwacji, drodzy czytelnicy! Bo oto, jak na lekarstwo prezentacji, w czasie których prezenterzy potrafią ‘malować słowem’, Ale, nie pora na narzekanie, podejdźmy do zagadnienia z inicjatywą i postawmy pytanie –

Jak mówić obrazowo podczas prezentacji? Dlaczego opowiadać w sposób interesujący, wciągający, obrazujący zasady, prawidłowości, fakty czy cyfry? Rady mogą udzielić nam … sportowi komentatorzy radiowi.   Powód dość oczywisty: w radiu się sprawozdaje, w telewizji się komentuje, w telewizji każdy widzi co się dzieje, w radio widzi tylko sprawozdawca. Dlatego przekaz radiowców to przede wszystkim 'malowanie słowem’. Malowanie otaczającej rzeczywistości poprzez: umiejscowienie akcji, charakterystykę zawodników, budowanie emocji etc. Posłuchajmy więc rad dwóch komentatorów:  Rada Dariusza Szpakowskiego : W radiu pamiętam, gdy siadałem na radiowym montażu czy Bogdan Tuszyński czy Bogdan Tomaszewski mawiali, żebym spróbował zamknąć oczy słuchając swojej transmisji wyobrazić sobie to o czym mówię, no i pytali: Wyobraża Pan sobie to?  Rada Tomasza Zimocha: Rano po przebudzeniu stań przy oknie i w piętnastu zdaniach opisz to co widzisz w taki sposób aby zrozumiał to niewidomy. Obydwie rady mają wspólny mianownik – ćwiczenie się w obrazowym opisywaniu tego o czym chcemy powiedzieć. Na ćwiczenia można wykorzystać każdą chwilę, jak podpowiada Tomasz Zimoch – nawet idąc ulicą opisuje w myślach to, co widzę.

Odpowiednio opracowany i przekazany obraz ma kilka zalet: wzbudza zainteresowanie, w skrajnych przypadkach, wywołuje efekt zasłuchania i pozostaje w pamięci. Walor dodatkowy? Posłuchajmy historii Dariusza Szpakowskiego: W czasie kartek benzynowych podjechałem na stację swoim pierwszym w życiu samochodem – 'maluchem’ i tankowałem benzynę. Podszedł do mnie pan ze stacji i powiedział: „Wie Pan, co? Nie wyrwę Panu kartki to jest w prezencie ode mnie” ja mówię: „dlaczego?”, „bo mój ojciec, kiedy Pan relacjonuje mecze w radiu uzyskuje wzrok”.