Nawiążę tu do tematu „wiedzy” w sensie głębszym, czyli takiej, która odpowiada na pytania egzystencjalne (np. jak działa nasz świat? co jest w nim istotne?) bądź też dotyczącej tematów, które w środowisku biznesowym ostatnio zyskały na znaczeniu, czyli zagadnienia odpowiedzialności biznesu za środowisko, znaczenia kultury czy wartości. Zauważcie, że w tym obszarze historia stwarza nam ogromne pole do popisu, ponieważ dostarcza wielu wskazówek odnoszących się do powyższych kwestii. Szybko można się zorientować, że narracja daje nam odpowiedzi na poziomie, czyli takie, które nie obrażają naszej inteligencji i wiedzy, a to, co jest w niej zaprezentowane, nie kłóci się z naszym doświadczeniem czy głębszym odczuciem świata. A jeszcze dodatkowo nie jest ona przekazem nachalnym bądź ideologicznym.

Warto w tym miejscu odwołać się do noblowskiej mowy Olgi Tokarczuk, pod znamiennym tytułem „Czuły narrator”.

Możemy odnaleźć w niej fragment, który mocno nawiązuje do tego, o czym piszę: „Opowieść zawsze zatacza kręgi wokół sensu. Nawet jeżeli nie wyraża tego wprost, nawet kiedy programowo odżegnuje się od poszukiwania znaczenia, skupiając się na formie, na eksperymencie, kiedy dokonuje formalnej rebelii, poszukując nowych środków wyrazu.

Czytając nawet najbardziej behawiorystycznie i oszczędnie napisaną opowieść, nie potrafimy powstrzymać się od pytań: „Dlaczego tak się dzieje?”, „Co to znaczy?”, „Jaki jest tego sens?”, „Do czego to prowadzi?”. Możliwe jest nawet, że nasz umysł wyewoluował ku opowieści jako procesowi nadawania sensu milionom bodźców, które nas otaczają, i nawet podczas snu wciąż bezustannie i niezmordowanie snuje swoje narracje. Opowieść jest więc porządkowaniem w czasie nieskończonej ilości informacji, ustalając ich związki z przeszłością, teraźniejszością i przyszłością, odkrywaniem ich powtarzalności i układaniem ich w kategoriach przyczyny i skutku. Biorą w tej pracy udział i rozum, i emocje”.

Można śmiało powiedzieć, że nie odkrywam tu Ameryki, bo czy nie jest tak, że na przestrzeni stuleci to właśnie historia była do tego zadania najczęściej wykorzystywana?

Bez cienia przesady należy stwierdzić, że narracja odpowiada na potrzebę – by tak rzec egzystencjalną (o co tu chodzi? co jest ważne?), ale też i… polityczną. Polityczną w tym znaczeniu, że historia demokratyzuje wiedzę. Jest środkiem komunikacji o egalitarnym charakterze. Strategią, która na swoich sztandarach postuluje: „Na rozumienie zasługuje każdy”. Ale i – co ważniejsze – z owego postulatu się wywiązuje, bo zakłada ona, że każdy odbiorca (bez względu na poziom oczytania czy wykształcenia) jest w stanie odczytać i zrozumieć taki rodzaj przekazu.

Czyli STORY w sensie ścisłym jest demokratycznym narzędziem komunikacji, które działa na podstawie dwóch metodycznych wskazówek. Pierwsza: operuje prostym językiem, druga: odwołuje się do wspólnych doświadczeń.