Podczas pewnego warsztatu ze storytellingu, jeden z uczestników opowiedział taką oto historię: „Mam do was pytanie: Jak długa musi być nasza prezentacja, by słuchacz/klient myślał o niej przez cały dzień, a potem jeszcze opowiedział ją innym? – Posłuchajcie….

Zespół, w którym pracuje mój kolega (doświadczony ratownik medyczny), został wezwany do kobiety z zawałem. Gdy dojechali na miejsce okazało się, że jest za późno. Przykre, bardzo przykre – lekarz stwierdził śmierć pacjentki. Usiadł za stołem i zaczął wypisywać akt zgonu i – jakby od niechcenia – rzucił w stronę młodego praktykanta: ‘Ej, młody, poćwiczyłbyś, jest okazja.’ – Student posłusznie rozpoczął reanimację i po chwili…  kobieta poruszyła się. Zaczęła się krztusić i nerwowo łapać powietrze. – To opowiedział mi kolega. A mój wniosek jest jeden – kontynuował uczestnik szkolenia –  Rutyna zabija – i tu dodam – nie tylko myślenie. Wiecie, gdy o tym usłyszałem, to przez kolejną godzinę nie mogłem swoich myśli oderwać od tego zdarzenia”.

Od siebie dodam tylko pytanie: Jak myślisz, czy półtorej godzinny wykład nt. „O zagrożeniach rutynowego myślenia”, spowoduje większą czujność słuchaczy na to zjawisko, czy może silniej zadziała ta krótka historia? – Tu widać siłę dobrego story.