Podczas towarzyskiego spotkania poznałem aktora teatralnego. Oczywiście, rozmowa potoczyła się w stronę występów na forum. Popychany ciekawością, starałem się dowiedzieć, jakie sposoby (w tej dziedzinie) wypracowała profesja, równie stara jak rola mówcy. I oto, w którymś momencie rozmowy padło bardzo interesujące stwierdzenie: „Występ premierowy, z reguły jest lekką porażką – powiedział mój rozmówca. Aktor, sto procent swoich możliwość ujawnia dopiero podczas piątego, szóstego występu”. Pomyślałem, że to bardzo realistyczna ocena, bowiem: wprawa, zręczność, lekkość jest dzieckiem powtórki i ćwiczenia. Można by dojść do wniosku, że z tego pozytywistycznego związku: matki powtórki i ojca ćwiczenia, rodzą się romantyczne i inspirujące: lekkość werbalna, wprawa w mówieniu i zręczność na forum.
Kiedyś, w bardzo podobnym tonie wypowiedział się znany publicysta Forbesa – G. Kawasaki, który mówiąc o tym, jak dojść do mistrzostwa radził: „Przede wszystkim musisz mieć coś wartościowego do powiedzenia. Trudno być dobrym mówcą, jeżeli nie ma się czym podzielić z ludźmi. Po drugie, trzeba ćwiczyć i powtarzać swoje wystąpienie. Niektóre z moich przemówień wygłaszałem już setki razy. Dopiero kiedy przećwiczysz coś wiele razy, będziesz wyglądał naturalnie i spontanicznie”.
Jaki stąd wniosek? Dość oczywisty – ćwiczyć. Banalne prawda? Ale, wydaje się, że to jedyna słuszna rada! Więc, precyzując swoje pytanie powinienem zapytać: „jak utrzymać swój stan motywacji, by ten sam tekst, raz jeszcze i raz jeszcze i raz jeszcze… przećwiczyć. Tu, trzeba szukać haka na siebie samego! Trzeba zbudować jakieś sidła, bo organizm nie znosi tego samego po raz setny.
Ps. Na koniec refleksja, by tak rzec … historyczna. W Polsce, wiedza na temat prezentacji i wystąpień niewątpliwie rośnie. Coraz rzadziej na szkoleniach z tego zakresu można spotkać osoby, które argumentują: „nie trzeba przygotowania, ćwiczenia – trzeba spontanicznie proszę Pana!”. Wierzcie, bądź nie, na początku lat 90ty, nie było to jeszcze tak oczywiste.