„OMG mam rozmowę kwalifikacyjną i co mam zrobić z pierwszym wrażeniem? – pls help”
O tym jak ważne jest „pierwsze wrażenie” napisano już tomy. Z tego, co w nich można znaleźć, podzielam tylko jedno – raczej tam marginalne, ale trywialnie oczywiste stwierdzenie, że pierwsze wrażenie jest ważne, bo bez tego pierwszego wrażenia nie ma następnych (tak więc, nigdy nie rezygnujcie z robienia pierwszego wrażenia). Podpowiada mi to moje doświadczenie odbycia setek rozmów kwalifikacyjnych w roli zatrudniającego (w roli zatrudnianego tylko w kilku).
Żeby obrazowo wyjaśnić ten obrazoburczy stosunek do „teorii pierwszego wrażenia” przeprowadzam następujący eksperymencik wizualno-myślowy, dokonałem zamiany, co pokazuję poniżej, mojego zdjęcia profilowego na portalu LinkedIn z tego po prawej stronie, na to po lewej stronie.
Na zdjęciu po lewej to człowiek, który nie ma nic do ukrycia, widać co prawda pewien wysiłek i zmęczenie na jego twarzy, ale jest to efekt wielogodzinnego robienia poprawnego selfie do dowodu osobistego, jego wzrok skierowany w przyszłość jest pełen optymizmu, a zarazem realizmu. Zdjęcie nie próbuje ukryć, że jego twarz jest asymetryczna, opadnięta lewa (dla niego, dla ciebie prawa) powieka (ciekawe co się stało ?), lewe ucho odstające bardziej i niżej położone – przeczy to wszelkim kanonom piękna opartym o ideał symetryczności twarzy (np. Claudia Schiffer ma idealnie symetryczną twarz). A więc ten po lewej chyba nie chce się nikomu przypodobać, to może nie jest dwulicowy (albo tylko udaje i jest). Istnieje niebezpieczeństwo, że jeśli sam nie jest symetryczny, to może nienawidzić symetrycznych, ale może być bezkrytyczny i myśleć, że jest symetryczny, a wtedy może lubić symetrycznych. Ciekawe czy się uśmiecha – zaciśnięte usta, a właściwie ich brak, mogą świadczyć o tym, że uśmiech rzadko gości na jego srogim obliczu, a sam jest złośliwy i nie wybaczający błędów. No może wystarczy.
Przyjrzyjmy się prawemu zdjęciu. Jest poprawne a więc mdłe – takie jak setki zdjęć profilowych. Jakie pierwsze wrażenie robi ? Twarz pogodna, subtelny uśmiech – no gościu jest zagadkowy. Uśmiech jest kluczowy. Przeczytałem kiedyś ciekawy tekst, (może fragment książki, nie pamiętam) o rozpoznawaniu, czy uśmiech na zdjęciu jest spontaniczny czy udawany (ale się tym tu nie podzielę). A więc, czy ten uśmiech jest spontaniczny, czy może to cyniczny uśmiech obłudnego bankstera? Czy mamy do czynienia z osobą naprawdę pogodną i pozytywnie nastawioną, a może to przebiegła bestia zastawiająca sidła na naszą naiwność? Ciągnąć można bez końca.
Ta sama osoba, a tak różne pierwsze wizualne wrażenia i to zanim jeszcze otworzy usta.
Dotyczy to obu stron spotkanie kwalifikacyjnego, przy czym „dysponujący pracą” przykłada do tego mniejszą wagę (a nie powinien) od starającego się o pracę.
W dłuższej perspektywie wyjdzie na jaw, czy ktoś zatrudniony w rezultacie przeprowadzonej rozmowy jest Tą osobą od „pierwszego wrażenia”. Może być bowiem tak, że Ta osoba udawała kogoś innego, bądź pierwsze wrażenie z Tą osobą nie miało nic wspólnego. Co się stanie w tej drugiej sytuacji nie wiadomo, to zależy w jakim stopniu osoba będzie spełniała oczekiwania pracodawcy.
Ale kto w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej zastanawia się nad tym? Mam tak wypaść, żeby mnie przyjęli!
I co w takiej sytuacji ma zrobić zdezorientowany aplikant, jeśli się zgadza z powyższym rozumowaniem? Czy ma udawać? Ale kogo? Rozwiązanie jest proste – w takiej sytuacji, jak w wielu innych najlepiej być sobą. Banał ? Banał na pewno – dla kogoś na tyle dojrzałego, że wie kim jest. Jeśli nie wiemy co cennego mamy w sobie, to warto nad tym popracować (w sumie warto wiedzieć co mamy do zaoferowania światu, bo poza sobą niewiele). Taka rozmowa kwalifikacyjna jest świetnym doświadczeniem, w czasie którego możemy siebie odkrywać. I nie dotyczy to wyłącznie aplikanta ale i tej drugiej strony.
Andrzej Szeworski