Wiosna wybuchała na dobre. Zielono wszędzie. Na drzewach białe kwiaty, cudny zapach, słowem pięknie. Ale z wielu miejsc dochodzą mnie niepokojące wieści – nie ma pszczół, mówią. Jedna czwarta populacji tego pożytecznego, i oddanego ciężkiej pracy owada zginęła, czyli… składając dostępne informacje rozumuję: jak nie ma pszczół, to i nie będzie zapylenia, a brak zapylenia, to nici z truskawek i wiśni, to brak jabłek i innych pestkowców, nic tylko klęska i niechybna owocowa zagłada! Jednak – moi mili – człowiek, obraca się wśród światłych, życzliwych ludzi i podczas jednego spotkania dziele się swoją zgryzotą i co słyszę???

Większość kwiatów załatwia tę sprawę (zapylenia), by tak rzecz – na własną rękę! Wiele gatunków obchodzi się bez dobroczynnego działania pszczół. Czyli, okazuje się, że klęski nie będzie, świat owoców zostanie ocalony, a my wraz z naszymi smakowitymi fruktami przetrwamy! Cóż…, nie po raz pierwszy okazało się, żem nieświadom rzeczy, że tkwiłem po uszy w błędzie. Ba, nawet więcej, od dzieciństwa – nie zdając sobie z tego sprawy – posłusznie chodziłem na pasku pszczelarskiego lobby. Pszczelarze okrutni narzucili mi pewną optykę w patrzeniu na rodzimą florę! Ale, dlaczego ja o tych pszczołach, wszak temat bloga – o ile mi wiadomo – jeszcze się nie zmienił?  Otóż, i tu już przechodzę do sedna, korzystając z per analogia – niedawno (podczas prowadzonego szkolenia), gdy omawialiśmy temat znaczenia gestykulacji w wystąpieniu na forum, jeden z uczestników powiedział mniej więcej tak: „Na jednej konferencji prelegent od spraw komunikacji powiedział nam, że gestykulują tylko ci, którzy mają ubogie słownictwo. Ludzie, korzystają ruchów rąk, bo próbują jakoś nieporadnie wyrazić swoje myśli. A jeżeli tak jest – kontynuował – to nie powinniśmy gestykulować, bo wypadamy niewiarygodnie!” Cóż, jest w tym poglądzie trochę racji, bo na wczesnym etapie rozwoju, gdy nie mamy wystarczającej ilości słów pomagamy sobie rękoma. Ale, z biegiem czasu, gdy słów już mamy pod dostatkiem, gesty nam pomagają w tym, by coś dodatkowo podkreślić, zaakcentować. Ruchy rąk wzmacniają naszą werbalną wypowiedź. Czynią ją bardziej dynamiczną i obrazową. Zaś z badań nad komunikacją niewerbalną wiemy, że osoba gestykulująca odbierana jest jako bardziej przekonana do tego, o czym mówi i – per saldo – jest bardziej przekonująca dla swojego słuchacza. Tu przypominam sobie, jak kiedyś rozmawiałem ze znajomą, która zajmuje się terapią ruchem. Opisywała mi przypadki osób, z którymi pracuje, są to głównie ludzie z nerwicą. Chcąc jasno wyrazić w jakim znajdują się oni położeniu, pod koniec swojej wypowiedzi, wykonała pewien gest dłonią w okolicach szyi. Coś na kształt zaciskającego się węzła, czy pętli. W tym jednym runku zawarła mnóstwo treści. Zobaczyłem tam ideę związania, stan cierpienia i duszenie się tych ludzi. W jednym ruchu ręką zawarła to wszystko, o czym mówiła przez pięć minut.  Pamiętajmy: warto gestykulować, warto weryfikować swoje poglądy, warto uczyć się postawy, którą Jerzy Turowicz nazwał „krytyczno-życzliwą” – czego Wam i sobie życzę.

PS. Jeżeli było o pszczołach to i musi się znaleźć miejsce na żądło. Stare i mądre powiedzenie ostrzega: „Boję się człowieka jednej księgi”.