Podsumowując organizację EURO 2012 minister sportu powiedziała: „Czekaliśmy na te mistrzostwa długo, a przeleciały bardzo szybko. Dużo pracy, zaangażowania. Łza się w oku kręci, że jest już po. Chcę podziękować poprzednim ministrom sportu. Pani Jakubiak, Mirosławowi Drzewieckiemu, Adamowi Gierszowi. Ja jestem czwartą osobą w tej sztafecie, która dobiegła do mety. Przecięłam wstęgę.”  Joanna Mucha zastosowała – metaforę, czyli sposób mówienia o danej rzeczy, w kategoriach pochodzących z innej rzeczywistości, czyli (w tym wypadku) o sobie i pracy czterech ministrów opowiedziała jak o biegu sztafetowym.

Jakie korzyści płyną z zastawania tej techniki? Metafora zastosowana w rozmowie, czy podczas prezentacji to lekki, obrazowy i inteligentny skrót. To gwarancja prostoty przekazu, ale… nie uproszczenia. A. Fraser trafnie zauważył: „Należy dokonać rozróżnienia między prostotą (sprowadzenie rzeczy i zjawisk do ich istoty), a uproszczeniem (odarcie rzeczy i zjawisk z ich istoty)”. Metafora, to sposób na zrozumienie i wyrażenie sedna sprawy, objaśnienie clue zagadnienia.

O czym należy pamiętać przygotowując wypowiedź opartą na tej technice? Przywołam dwie nasze zasady. Pierwsza: „zwórć uwagę na akcent tworzonego obrazu”. Ta zasada nakazuje nam, abyśmy zastanowili się jaki jest wydźwięk naszej metafory. Odwołując się do omawianej sytuacji, Pani Minister mogła powiedzieć: 1. „graliśmy do jednej bramki” – poprzez co zaakcentowałaby jeden cel, 2. „graliśmy w jednej drużynie” – tu podkreśliłaby jednomyślność w działaniu, 3. „forsowaliśmy ostry podjazd” – tu zaakcentowałaby obiektywne trudności i włożony wysiłek w ich pokonanie, zaś wykorzystana metafora sztafety zawiera myśl o: jedynym zespole, jedynym celu, sekwencyjności pracy całej czwórki oraz roli doprowadzenia dzieła do końca. Słowem, trafienie w sedno.

I zasada druga: „pamętaj o percepcji słuchacza”, uczula nas na sposób odczytania naszej metafory. Negatywnym przykładem, gdzie złamaną tę zasadę jest wypowiedź byłego Prezydenta Warszawy, Kazimierza Marcinkiewicza, który powiedział: „Chciałbym, aby Warszawa była jak wielka czarna dziura!”. Wypowiedź ta może wywołać grozę! Bo dla Jana Kowalskiego z Żoliborza „czarna dziura” to nic dobrego. Bowiem, ani „dziura”, ani „czerń” nie kojarzą się pozytywnie, a tym bardziej fatalny i tragiczny związek tych dwu terminów, zaś w zamierzeniu Marcinkiewicza odwołanie się do metafory „czarnej dziury” miało na celu pozytywne powiedzenie o obszarze, który bardzo dynamicznie się rozwija i zasysa wszystko, co znajduje się na zewnątrz. Patrząc na ten przykład widzimy, że druga zasada obowiązująca przy zastosowaniu metafory chroni nas przed tym, by nasze intencje nie były błędnie (przeciwnie – jak u K.M.) odczytane.

W dalszej części swojego wystąpienia Pani Minister mówiła o efekcie skali, przywoływała wyniki badań dotyczących oceny EURO 2012 – czy zrobiła to równie dobrze? Oceńcie sami.

PS. A tak, poza tym wszystkim – jak myślicie – sama metafora muchy, co ona mogła by obrazować? Mrówki – wiem, pszczoły – też, motyla, który z kwiatka na kwiatek – też, a muchy?