Do tego, co zamieściłem w filmie (kategorie – „pogotowie werbalne”, „twórcze podejście do treści”) dodam jeszcze jedną, nową myśl wyjaśniającą styl i sprawność Szymona Hołowni. Na początek kilka przykładów wypowiedzi, ripost Marszałka, które lekko wprowadzą nas w ów temat:

„Nie poznaję izby. Była wiejska jest Wersal.” – to reakcja na publiczne podziękowanie posła Sławomira Nitrasa skierowane w stronę komisji. 

„Wyborcy jasno i czytelnie wskazali, kto ma rządzić Polską. Lubię teatr, ale nie zawsze odpowiada mi repertuar.” – tak Marszałek skomentował swoją nieobecność podczas zaprzysiężenia rządu Matusza Morawieckiego.

I może jeszcze trzy, nieco dłuższe przykłady w układzie „Marszałek vs ….”:

1. Marszałek Hołownia vs sala plenarna

14 listopada – reakcja na krytyczne okrzyki posłów:

– „Bardzo cenię państwa komentarze i uwagi, natomiast zwracam też uwagę z mojej perspektywy, że stają się odrobinę monotematyczne. Zachęcam do większej oryginalności, pracy intelektualnej. Obrazić też trzeba umieć”.

29 listopada – gdy Adam Gomoła (Polska 2050) w swoim wystąpieniu przedstawił siebie jako przedstawiciela Gen Z, na co inni posłowie zaczęli to głośno komentować. W reakcji Hołownia powiedział:

– „Uwagi pod adresem wieku pana posła są niestosowne. Nie Jay-Z, panie pośle Kaleta, tylko Gen Z. To są jednak dwa różne zjawiska. – dodał Szymon Hołownia.

29 listopada – podczas odwoływania członków komisji „lex Tusk”, poseł Dariusz Matecki zaczął krążyć po sali plenarnej z tabletem, na którym pokazywał zdjęcie Donalda Tuska z rosyjskim prezydentem. Sytuację szybko podsumował Marszałek:

– „Panie pośle Matecki, rozumiem, że występuje pan na sali w charakterze billboardu. (…) Proszę o zajęcie miejsca, wszyscy zapoznali się z Pana prezentacją”.

2. Marszałek Hołownia vs premier Mateusz Morawiecki

28 listopada – głos zabrał premier Mateusz Morawiecki, który podkreślał, czym powinien zająć się Sejm. Następnie przywołał wypowiedź marszałka, który zapytany przez dziennikarzy o rosnące zainteresowanie obradami Sejmu, powiedział, by widzowie przygotowali sobie popcorn na kolejne posiedzenia. Marszałek skomentował to następująco:

– „To, co pan mówił, to nie popcorn, ale miód na moje serce, co pan mówił o konieczności ciężkiej pracy w tej Izbie, o tym, że ta Izba powinna zajmować się problemami Polek i Polaków. Chciałbym tylko zwrócić uwagę pana premiera, że Izba nie pracowała od 30 sierpnia do 15 listopada tego roku. […] Współpracujący z państwa obozem politycznym, jak sam stwierdził, pan prezydent zwlekał miesiąc z daniem nam szansy na procedowanie tych ważnych projektów, o których pan wspominał”.

Ostania sytuacja jest z krótkim komentarzem, który wprowadzi nas w obrany temat.

3. Marszałek Hołownia vs poseł Marek Suski

21 listopada 2023 – dyskutowano wniosek o przerwę w obradach Sejmu w związku z sytuacją na granicy Polski z Ukrainą. Marszałek kieruje pytanie do wchodzącego na sejmową mównicę posła Suskiego:

– „W jakim trybie chce Pan wystąpić Panie pośle Marku Suski? (…) Panie pośle Marku Suski, w jakim trybie znalazł się pan przed obliczem wysokiej izby?”.

Zauważmy, że Hołownia dwoma podobnie brzmiącymi pytaniami doprowadza sytuację do wymiarów groteski, bo oto w finale sceny stoi poseł, który jakby przypadkowo znalazł się przed „obliczem Wysokiej Izby”.

Tu uwaga, metafora „oblicza” w naszej kulturze odnosi się do kategorii: sądu, Boga, majestatu i zakłada pewną powagę, wielkość czy nawet jakąś niedosięgłą wzniosłość. A tu nagle – przed tą „meta rzeczywistością” – znajduje się, zabłąkany, malutki Marek Suski. Poseł, który chciał zaatakować, bronić i ambitnie szarżować, ale teraz jakby się zagubił i wbrew swoim zamiarom znalazł w okolicznościach, od których trzeba stronić.

Komizm tej sytuacji spotęgowany był faktem, że Hołownia przemawiał z góry do „pogubionego” posła i stawał się jakby głosem owego „oblicza”.

Oglądając to nagranie, odtworzyłem je kilka razy, by zobaczyć komu ów komizm się spodobał, kto dał się porwać tej groteskowej scence. I tak, po pierwsze (co oczywiste) wywołał burzę oklasków i falę rozbawiania po stronie opozycji, ale po drugie, kilku posłów PiSu dało się pochwycić zręcznej i dowcipnej grotesce (między nimi była jedna z wiodących osób w obozie przeciwnym – poseł Sasin).

No dobrze, popatrzmy na te oraz wiele innych scen, jakie obecnie rozgrywają się w Sejmie z perspektywy zastosowanego humoru.

Otóż, po pierwsze, należy zauważyć, że nie mamy tu zwykłej potyczki „jeden na jeden”, gdzie Hołownia celnie odpowiada (choć z tym też mamy do czynienia). Po drugie, nie mamy sytuacji, kiedy to mówca przed grupą słuchaczy zręcznie ripostuje wycelowaną w jego stronę zaczepną wypowiedź (choć to też znajduje się w repertuarze opisywanego).

Tu mamy coś więcej! Otóż Hołownia korzysta z formy komunikacji, jaką jest humor, kierując spotkaniem 460 osób! W istocie mamy tu do czynienia ze „zebraniem zespołu” (tłumu?), co prawda, sam charakter spotkania jest mocno sformalizowany, o dużym rygorze prawym, ale mimo wszystko jest to spotkanie z bardzo dużą (blisko pół tysiąca) mocno podzieloną/spolaryzowaną grupą ludzi. I w takim ujęciu należy patrzeć na fenomenalny sposób wykorzystania humoru. Humoru, poprzez który marszałek Hołownia: a. dyscyplinuje przeszkadzających, 

b. kieruje przebiegiem obrad, 

c. odwołuje się do zasad, jakie powinny obowiązywać podczas obrad, 

d. podtrzymuje temperaturę spotkania, etc.

Tak więc mamy tu do czynienia z humorem, jako z pewną sprawnością, czy kompetencją, która ułatwia prowadzenie bardzo trudnego spotkania z mocno zantagonizowanymi grupami.

Humor stosowany w tym ujęciu to szybka zmiana konwencji, to stała redefinicja sytuacji, która ułatwia przechodzenie przez trudne momenty, wyzwala energię w uczestnikach spotkania, pozwala utrzymać obrany kierunek działania.

To jest kolejna w cech, obok lekkości werbalnej, erudycji, twórczego zacięcia, która pozwala sprawnie działać marszałkowi Hołowni na scenie publicznej, ale też… i tym chętnie zajmę się w przyszłości – pokazuje inny wymiar sztuki prezentowania czyli retoryki.

PS 

Jak pewnie wiemy, humor często uważany jest za przejaw inteligencji, choć – bądźmy uczciwi – można spotkać inteligentnych i pozbawionych humoru. A to wartość jest niezwykle ceniona w naszej kulturze. Łatwo nam się przyznać do wielu braków (pamięci – „często coś zapominam”, zdolności matematycznych – „to nie moja bajka, te rachuby”), ale trudno powiedzieć – „jestem człowiekiem pozbawionym poczucia humoru”, bo to uderza w cenioną przez ludzi wartość. Jak bardzo? „Dowód pośredni”. W 2014 roku wydałem książkę pt.: „Riposta i humor w wystąpieniu publicznym”. Pamiętam jedną opinię oburzonego czytelnika, który w komentarzu do książki dał wyraz swojemu rozgoryczeniu, że nie podałem technik, jak rozwijać w sobie poczucie humoru. Jak widać, jest to wartość bardzo pożądana.

A czy jej nie dałem? Sprawdźcie sami!

zdj. https://polska2050.pl/ludzie/szymon-holownia/