Humor w życiu człowieka i prezentacjach. Motyw tworzenia sytuacji komicznych.  

Humor wartość… bezcenna. Sprawność… pożądana w każdej dziedzinie czy profesji. 

W architekturze? Sami widzicie, dowcipne zdjęcie z Opactwa św. Fides, Conques, Francja. 

W malarstwie? Proszę bardzo, ot przykład pierwszy z brzegu. 

Michał Anioł pracując nad swoim monumentalnym dziełem Sąd Ostateczny, upodobnił Minosa – czyli sędziego zmarłych w Hadesie – do Biagia z Ceseny, mistrza ceremonii, który służył na dworze papieża Pawła III. Jaki był powód takiego działania? Biagio ostro i bezpardonowo potępiał nagość́ na freskach Buonarrotiego. Zatem mistrz, dla wyrównania rachunków, umieścił go w piekle. Dodajmy tylko, że sama postać́ jest odpychająca i szkaradna, ale na tym nie koniec, bo Michał Anioł namalował węża, który pnie się̨ po udach Biagia i gryzie go centralnie w… przyrodzenie. Jeśli nie wierzycie, sprawdźcie na fresku. Mimo licznych skarg pokrzywdzonego, papież̇ nie nakazał wprowadzenia zmian i stwierdził: 

– „Mam władzę na ziemi, mógłbym wiele załatwić́ w niebie, ale w piekle władzy nie posiadam”. 

No dobrze, a co w humorem w publicznej prezentacji? 

Zobacz, książkę pt.: „Riposta i humor w wystąpieniu publicznym”. Autora znam osobiście, choć nie wiem czy dobrze. 

A przykład dotyczący Michała Anioła zaczerpnąłem z jego książki. 

Ale ja nie o tym, bo chciałem się pochylić nad pytaniem o motyw, czyli – „dlaczego ludzie tworzą komiczne sytuacje?”. Szukając odpowiadając odwołam się do dość znanej sytuacji z życia wybitnego aktora Jana Kobuszewskiego. 

Otóż, podczas próby aktorka grająca z nim w spektaklu zauważyła kawałek nitki na rękawie Kobuszewskiego, jako, że była nieznośną pedantką nie mogła się powstrzymać przed jej usunięciem i nie wychodząc z granej roli ściągnęła ją z rękawa aktora. 

Na następnej próbie Kobuszewski, już celowo miał kawałek takiej nitki na marynarce. 

I znowu sytuacja się powtórzyła: „Pan wybaczy, panie radco. Niteczka”. I tak zdejmowanie nitki z rękawa wrosło w tą scenę. Jednak, na premierę Kobuszewski miał już pomysł. W wewnętrznej kieszeni umieścił dużą szpulkę białych, wyjątkowo mocnych nici, a ich koniec był przeciągnięty przez rękaw. I znów, sekwencja się powtarza: „Pan wybaczy, panie radco. Niteczka” i dalej ciągnie a ta się nie kończy, próbuje zerwać, ale nie może. Pat na całej linii więc ciągnie dalej aż wreszcie szpulka się skończyła. I aktorka trzyma w rękach wielki kłębek nici, na co Kobuszewski, z kamienną twarzą, nachylił się do niej i wyszeptał: – „Sprułaś mi gacie”.

Można by zapytać, dlaczego Kobuszewski zadał sobie tyle trudu by: 

1. iść do sklepu

2. spędzić czas na wyborze odpowiednio mocnych nici, wreszcie

3. ponieść koszt, a potem 

4. obmyślić najlepszy plan włożenia nici pod marynarkę, itd. 

Po co robił? Odpowiedź wydaje się jedna – wytworzenie sytuacji komicznej dla… niej samej.  Humor, śmiech stają się tu wartościami autotelicznymi.

Sądzę, że podobnie było w przypadku średniowiecznego mistrza kamieniarstwa, który w jakimś momencie swojej pracy wpada na dowcipną myśl i nie mogąc się jej oprzeć zadaje sobie roboty, a robi to tylko i wyłącznie po to, by na twarzy pielgrzyma, turysty, obserwatora pojawił się uśmiech i myśl „Dowcipny ten facet, co to zrobił”. 

Podobnie nasza Noblistka Wisława Szymborska, która tworzyła kolaże i pocztówki którymi potem obdarzała swoich przyjaciół czy znajomych. Cześć z nich możemy obejrzeć w Kamienicy Szołayskich na wystawie „Szuflada Szymborskiej”.

Czyli, można by powiedzieć, że umysł osób twórczych, w sytuacji gdy „ma wole”, gdy nie jest czymś zajęty, zapełnia ową przestrzeń pomysłem na skonstruowanie komicznej sytuacji poprzez co tworzy rodzaj zażyłości między odbiorcą a twórcą.