Dość powszechnie powtarzana jest opinia, że podstawową przyczyną schorzeń kręgosłupa (u osób pracujących w biurach), jest siedzący tryb pracy. Oto, jak za chwile okaże się, że powód może być zgoła odmienny. A przyczyna owych dokuczliwych dolegliwości dużo bardziej złożona. Taka z gatunku psycho-somatycznych. Posłuchajcie sami:

Kumpel opowiada mi o sytuacji: „Słuchaj, spóźniłem się na firmowe spotkania, więc jak trusia, bezszelestnie otwieram drzwi i na palcach wchodzę do sali. A przede mną maluje się następujący obraz. Nie, nie… nie obraz – istna scenka rodzajowa, tak, że place lizać, crème de la crème mentalności korporacyjnej, a pewnie i nie tylko korporacyjnej.

Otóż, na mównicy stoi szef działu, a przed nim siedzi sześćdziesiąt osób, ale, widzę, że wszyscy mają jakieś dziwaczne, nienaturalne pozycje. Cała sylwetka jest jakoś wyciągnięta ku górze, tak z lekko pochyloną głową w dół. I nagle dociera do mnie, zdaję sobie sprawę w czym rzecz. To nie jakieś schorzenie, ale cudaczna pozycja słuchacza. Każdy siedzi w ten sposób, by szef widział „on mnie słucha”, ale wyciągnięta szyja i lekko w dół pochylona głowa pozwala na swobodne śledzenie tego, co porusza się i mieni na ekranie smartfona. Słowem, niby słuchacze są, ale raczej ich tu nie ma”.

Puenta? Proszę bardzo – mam dwie.

Pierwsza. Jak się okazuje mogą być inne przyczyny schorzeń odcinka szyjnego.

Druga. Prezenter w tego typu sytuacji może wyciągnąć (tragiczny w skutkach) ciąg logiczny: „Jestem słuchany, więc potrafię mówić publicznie. Pewnie prezentuję ciekawie, bo nikt nie rozmawia, jest cicho, ludzie są skupieni. Mówię przekonująco, przecież nikt nie kwestionuje.”. Ale, jakby na to nie patrzeć… robią go w konia, lub jak kto woli: w trąbę/bambuko albo – jajo.

Dlaczego mówcy/prezenterzy pozwalają sobie na taką utratę wiarygodności? Ktoś mógłby powiedzieć: „Nie mają czasu, by się przygotować”, ktoś inny dorzuci: „Nie mają nic ciekawego do powiedzenia”. A ja mam hipotezę alternatywną, którą wciąż i wciąż potwierdzają nasze warsztaty z zakresu storytellingu. Otóż, bardzo często ludzie nie wiedzą, że mają wiele ciekawego materiału do opowiedzenia, tylko nikt im nie podpowiedział, że życie wokół (zdarzenia, sytuacje z „tu i teraz”) to wyborny rezerwuar motywów na mądre, dowcipne, perswazyjne STORY. Zresztą jeżeli mi nie wierzycie zapraszam do posłuchania „Sześciu atutów storytellingu >>>” tam zebrałem historie z naszego „tu i teraz”, nic z eksportu, nic z Ameryki, bo STORY sprawdza się na naszym rynku.

Marek

P.S. A dla tych z Was, którzy zachęceni tytułem szukali medycznego wsparcia, zachęcam do skorzystania z usług STOCERU w Konstancinie. Ostatnio byłem, pomogło.