I teraz drugie pytanie – dlaczego to źli lublinianie i niewdzięczni, postronni turyści nie udzielili posłuchu i nie dali wiary w „najlepsze lody w mieście?”. No cóż, nie chcę odgrzewać banałów, ale – podejmowanie decyzji („co robić?”, „co kupić ?” ) jest procesem kosztownym, w który zaangażowane są nasze zasoby, czas, energia więc szukamy wskazówek, a za jedną z istotniejszych traktujemy – „A co zrobili inni?”. Więc czterdziestu klientów wybrało BOSKO, a pominęli hasło reklamowe.
A jak to się ma do storytellingu? Ooo, ma się wprost proporcjonalnie i bardzo dosłownie. W story, a w szczególności w storysellingu nie stosujemy argumentów wprost, bo taki argument budzi złą triadę zachowań odbiorcy: 1. opór, 2. niechęć, 3. nastawienie na „nie”, zaś w story przytaczamy zdarzenia, opisy i wypowiedzi klientów, którzy stoją w kolejce. Czego i sobie życzę.
Ps. Następnego dnia, BOSKO wystawiała dodatkowe stoisko na zewnątrz, do którego ustawiła się nowa kolejka, a obok? A obok, moi mili kwitła literatura spod znaku – „Najlepsze…”