Tuż przed rozpoczęciem szkolenia Pani dyrektor działu HR, chcąc zachęcić zebranych menedżerów do wykorzystania czasu przytoczyła złotą myśl: „Zachęcam do wykorzystania tego spotkania w myśl powiedzenia, że i od głupiego można się przecież czegoś nauczyć” (sic!). Widok twarzy trenerów – bezcenny.

Zastanawiając się nad przyczynami tego typu potknięć czy niezręczności, popełnianych w prezentacjach odnajduje trzy.

Pierwsza, to skupienie mówiącego na pewnym aspekcie swojej wypowiedzi – jak w porównaniu Warszawy do czarnej dziury (K. Marcinkiewicz). Skojarzenia mamy zapewne podobne, drogi czetlniku, jednak intencją mówiącego było podkreślenie pewnej właściwości tego fenomenu astronomicznego, a mianowicie tego, że… wszystko przyciąga!

Druga przyczyna,to chęć zobrazowania treści prezentacji. Jednak nie zawsze wychodzi, jak Zygmuntowi Wrzodakowi, kiedy porównał działność SLD w dziedzinie gospodarki do raka, którego nie będzie można potem przypudrować!

Trzecia. Z moich obserwacji wynika, że najczęstszą przyczyną, jak w historii z początku szkolenia, jest brak refleksji mówiącego nad tym, jak jego wypowiedź będzie odebrana przez słuchaczy. Czasami w pogoni za chęcią zacytowania, posłużenia się przykładem lub inną figurą retoryczną stajemy się ślepi i głusi na wydźwięk tego,co mówimy. A przecież warto zadać sobie trochę trudu i sprawdzić, jakie wrażenie wywołam chcąc kogoś zacytować, czy przytaczając historię. Uważajmy więc co mówimy.

P.S. Przeglądając ostatnio jedną z książek Bożydara J. Kaczmarka natknąłem się na taki oto fragment: „W związku z powyższym warto przytoczyć radę, którą usłyszałem od ojca jednego z moich przyjaciół podczas przyjęcia z okazji uzyskania stopnia doktora habilitowanego i związanego z tym stanowiska docenta. Zacytował on słowa pewnego rabina skierowane do świeżo upieczonego docenta: ‘Ty jesteś teraz bardzo mądry, ale pamiętaj, że od głupszego też można się czegoś nauczyć’. Zawsze starałem się o tym pamiętać i przyznać muszę, że niejednokrotnie uwagi przekazywane przez mniej doświadczonych kolegów lub studentów umożliwiały mi precyzyjniejsze wyrażenie moich przemyśleń”. No właśnie bo i od głupiego kolegi przecież można…. Pozdrawiam kolegów…