Ostatnio prowadziłem konsultacje dot. innowacji dla grupy menedżerów koncernu paliwowego. Myśląc o spotkaniu spodziewałem się pewnego, by tak rzec „niezawinionego oporu” i przygotowałem sobie pomysł. Nim go przedstawię, wyjaśnię dlaczego napisałem „niezawiniony opór”. Otóż, praca w takiej firmie, to ciągła walka, nieustanne zmaganie się z w wieloma przepisami dotyczącymi koncesji na wydobycie, potyczki z lokalną administracją, wewnętrznymi procedurami itd., itd.

 

Na początku spotkania zaproponowałem rozwiązania pewnego zadania. Rozdałem listę 9 czynników hamujących rozwój innowację w organizacji, a następne poprosiłem o uszeregowanie ich, od tych, które najmocniej ograniczają innowacje w ich koncernie, po te, która oddziałują najsłabiej. Gdy już stworzyli swoją listę, zapytałem, jak w ich opinii takie zadanie rozwiązali by pracownicy instytutów ds. rozwoju i innowacji (członkowie organizacji powołanych do tworzenia innowacji). Oczywiście, moi rozmówcy zareagowali rozbawianiem: „To nieporównywalne! Oni mają lżej, ich lista była by zupełnie inna”. Jednak jak się pewnie domyślacie, tylko czekałem na taką opinię i wyświetliłem wyniki badania jakie przeprowadzono w grupie 123 inżynierów z Instytutów ds. Rozwoju. Ku zaskoczeniu moich rozmówców, wyniki były identyczne! Ich zestawienie i lista zrobiona przez osoby reprezentujące instytucje, w których w statucie widnieje „Jesteśmy powołani do tworzenia nowych rozwiązań”, była lustrzanie podobne. Warto więc zadać pytanie: „dlaczego tak się dzieje?”, lub: „czy to oznacza, że nie ma różnic w podejściu do innowacji obrębie różnych organizacji czy rynków?” Oczywiście różnice są, ale o wiele większe jest ich podobieństwo i… pewna prawidłowość, która je tworzy. Prawidłowość spod znaku – „innowacja i organizacja nie pałają do siebie gorącym uczuciem”. Owszem jedno bez drugiego żyć nie może. Innowacja powołuje do życia organizacje, a organizacja daj szanse innowacji. Ba, powiedzmy to jeszcze dosadniej – współcześnie – organizacje są jednym z najbardziej twórczych miejsc na społecznej mapie (np. uniwersytet Harvarda to organizacja, firma Apple – to też organizacja). Jednak, organizacja – z racji swojej konstrukcji – niechętne zasiada do stołu z twórczością. Ów związek ma ciche dni i nie należy do łatwych. Jest powikłany z… natury (sic!). Można by powiedzieć z natury ich natur.

Co wynika z tych dywagacji? Po pierwsze, myślenie w kategoriach: „gdy będę miał dobry pomysł, to wszystko inne w firmie pójdzie jak z płatka” należy między bajki… W przekonywanie do nowości, promocję pomysłu też trzeba włożyć wiele twórczego wysiłku. Pomysł nie obroni się sam! Po drugie, do grupy zarządzającej należy trudne zdanie równoważenia wpływu dwóch sił na organizację: tworzenia i porządkowania, innowacji i ciążenia ku status quo.