Dziś zajmiemy się drugą cechą wyszczególnioną przez greków (etos – empatia – logos). I jak tydzień temu za jej pomocą spróbujemy lepiej zrozumieć sekret Havla. Pora na empatię.

Zaczną do historii. Mój znajomy uczestniczył kiedyś górskiej wyprawie. Podczas drugiego dnia wspinaczki robili namioty na pewniej wysokości i zmęczeni zasnęli. W środku nocy obudził ich potwora burza. Wyładowania atmosferyczne były tak duże, że wszystko dookoła widzieli jak za dnia. Gdy mi to opowiedział, całość historii spuentował dość znamiennie: Wiesz Marek, jest ogromna różnica w analizowaniu definicji terminu 'wyładowanie atmosferyczne’, a namacalnym doświadczaniu tego zjawiska. Jest przepaść między pojęciem, a doświadczeniem. Między terminem a byciem w centrum określanych wydarzeń. Idąc tropem wyznaczonym przez mojego znajomego, nie będę definiował pojęcie „empatia”, a sięgnę po jej namacalne przejawy. Odwołam się do realnej sytuacji, w której Havel zaprezentował empatię w 100%.

Po rozbiciu Aksamitnej Rewolucji w 68 roku i zdławieniu jej przez sowiecki najazd, przywódca ówczesnej Czechosłowacji stanął przed trudnym zadaniem ustosunkowania się do tego co zaszło. Jego wybór sprowadzał się do nieznośnego: „albo – albo”. Albo potępi zwolenników Karty 77 i uzna zasadność siłowego zatrzymania rewolucji, albo potępi najazd i wejdzie na drogę budowania nowego społecznego porządku. W takiej to sytuacji był pierwszy sekretarz czechosłowackiej partii – Alexander Dubček. I do niego, w sierpniu 1969 roku napisał Valcav Havel. List, który moim zdaniem powinien zostać zaliczony w poczet klasyki epistolograficznej Europy, zaś z naszej perspektyw jest doskonałym przykładem empatii w praktyce.

Oto spróbujmy przedstawić sobie dialog, a w zasadzie cześć dialogu, bo będziemy słyszeli tylko jednego uczestnika. Dialog, który rozgrywa się pomiędzy osobami stojącymi po przeciwnej stronie barykady. Rozmowy osób, które reprezentuję odmienne poglądy na sprawy… no właśnie, nie na sprawy trzeciorzędne (gdzie łatwo o ugodę i kompromis), ale rzeczy z pierwszej kategorii, by tak rzec – pryncypia. Jak potoczy się taka rozmowa? Posłuchacie jego z uczestników. Przed nami fragment z Listu do Aleksandra Dubczka. Havel pisze następująco: „Pańska sytuacja jest bardzo trudna – chyba nawet, z ludzkiego punktu widzenia niesprawiedliwa. To, że taka ważna decyzja spoczywa na barkach jednego człowieka. (…) Chciałbym do Pana zaapelować, aby Pan nie pogrzebał tych resztek nadziei, które ludzie jeszcze mają i które wiążą z Pana osobą. Wcale nie uzurpuje sobie prawa do pouczania Pana, ani występowania w roli sumienia narodu. Pragnę tylko wnieść w Pańskie rozważania trochę innej argumentacji niż ta jaką jest Pan na co dzień  bombardowany (…) mój apel nie jest wyrazem nieufności do Pana, wprost przeciwnie – zaufania. Nie wierząc w Pańską osobistą uczciwość i przyzwoitość nigdy na taki krok bym się nie zdecydował (…) Wydaje mi się, że jako autor sztuk teatralny potrafię trochę wczuć się w to, co Pan teraz przeżywa. Sądzę, że rozumiem coś z Pańskiej mentalności, Pańskich problemów, Pańskiej goryczy”.  I na koniec tego listu: „Szanowny Panie Dubček, w najbliższych dniach i tygodniach będę dużo o Panu myślał, (…) będę się o Pana martwił, a jednocześnie będę wiele oczekiwał.”(9.08.1969)

Czytając ten przejmujący list nie mogłem oprzeć się jego sile. Sile, która brała się z taktu i empatii. Havel współczująco mówił o rozterkach, wątpliwościach i położeniu swojego rozmówcy. Wszystko to robi w sposób niezwykle taktowny: bez pouczania, podważania dobrych intencji.

Autor „Siły bezsilnych” zaprezentował styl rozmowy (z antagonistą) oparty na empatii połączonej z  klarownym prezentowaniem swojego stanowiska. Jakże to odmienne od uporczywego etykietowania, inteligentnego sarkazmu, celnego zbijania argumentów, wyższościowego poczucia czy moralizowania. Zachowań z jakim mamy do czynienia podczas debat czy dyskusji po prezentacji.

Może właśnie z tego powodu Havel był zapraszany przez wiele środowisk. Może to było przyczyną, tego że był miłe widzianym rozmówcą, szanowanym przez wielu mówcą. Może…, bo praktykował empatię. Empatię, czyli zdolność do przyjęcia perspektywy rozmówcy. Ostrożnego wejścia w odczucia, złożoną sytuację czy paradygmat interlokutora.

Nie wiem czy pamiętacie wypowiedzi polityków, artystów, uczestników życia publicznego, którzy zaraz po jego śmierci byli proszeni o wypowiedź. Mnie zaskoczyło jedno. Najczęściej pojawiającym się rzeczownikiem było słowo przyjaciel: „mój przyjaciel, „przyjaciel demokracji”, „przyjaciel polski” (a jak pewnie się zgodzicie, nie ma przyjaźni bez empatii).

Wracając zaś do naszego głównego wątku – sekretu Vaclava Havla, jego empatii oraz tego, co ona stwarzała przywołam zdanie mistrza starożytnej retoryki Cycerona: „Przekonywanie przez przyjaciela jest skuteczne.”

PS. Gdy myślałem o treści tego listu trudno mi było znaleźć w literaturze, historii coś podobnego. Coś, co pozwoliło by mi pomyśleć, „gdzieś to już widziałem”. Havel, w temacie „empatia w rozmowie z oponentem” ustanowił dla mnie nowy punkt odniesienia.