Ostatni wpis poświęciłem tematowi sensu, gdzie wskazałem, że dobra, czasami nawet podniosła (ale patetyczna) historia przywraca poczucie znaczenia wykonywanej pracy.  Nawet się nie spodziewałem, że temat sam do mnie powróci w sposób dość nieoczywisty i… w nowej odsłonie.

Idąc Krakowskim Przedmieściem, w witrynie księgarni zobaczyłem książkę „Ostatnie dni mroku. Nikola Tesla vs Thomas Edison”. W związku z tym, że to nasz firmowy patron, pomyślałem – „trzeba zgłębić”. Na jej kartach spotykamy amerykańskich bogów nowożytności – T. Edisona, N. Teslę, J.P. Morgana i G.Westinghousa. Trafiamy do Nowego Jorku w 1888 r., gdzie rodzi się cud elektryczności, który powoli rozjaśnia mroki wielkiego miasta. Edison wygrywa wyścig po patent, który pozwoli mu zbić fortunę. Jednak jego rywal – Westinghouse, jeszcze się nie poddaje, a w tle toczy się najważniejsze – „wojna prądów”, batalia i wybór, który koncept zwycięży – czy na skalę przemysłową będzie stosowany prąd stały, czy zmienny?

Cóż, że negatywnie rozczarowałem się naszym patronem to jedno, ale w treści książki znalazłem coś, co wpisuje się w temat – „storytelling a sens”. Otóż, Graham Moore wprowadzając na scenę swojego głównego bohatera, młodego prawnika, pisze tak: „Paul był zawodowym twórcą opowieści. Opowiadał zwięzłą historię. Jego praca polega na braniu serii oderwanych zdarzeń, pozbawionych zanieczyszczeń i ukazywaniu ich jako ciągu przyczynowo skutkowego (…) Historie prowadzą do wniosku, a potem znikają. Na tym polega ich magia, której tak rozpaczliwie potrzebujemy. Paul zdaje sobie sprawę, że nawet prawdziwa historia jest fikcją. Środkiem uspokajającym, którego używamy, by organizować chaotyczny świat – wokół nas. Maszyną poznawczą oddzielającą ziarno emocji od plew sensacji. Prawdziwy świat jest przeładowany wypadkami, jedno zdarzenie goni drugie. W swoich opowieściach odsiewał większość z nich, póki nie pojawiały się jasne powody i motywacje. (…) Rolą prawnika nie było ustalanie faktów, jego zadanie polegało na stworzeniu na ich podstawie opowieści, z której w sposób nieunikniony wynikał jasny morał, do tego służyły historię Paula, do przedstawienia niepodważalnego obrazu świata”.

Ów passus prezentuje historię jako sposób na złożenie rozsypanych puzzli w całość. Historia to intelektualny zabieg, który z rozrzuconych klocków tworzy spójny obrazek, a ten karmi nasze subiektywne pragnienie sensu.

Oczywiście, sprawą innej kategorii pozostaje kwestia, czy historia odkrywa sens, czy ów sens arbitralnie tworzy. Czy myślowa praca, którą podejmujemy opracowując spójną narrację, praca w skład której wchodzi cieniowanie, przesuwanie na pierwszy, lub drugi plan zdarzeń, wypowiedzi – ów sens odkrywa, czy powołuje go do istnienia. Jednak warto zaznaczyć, że w chaosie zdarzeń, wielości zadań i bodźców STORY przynosi słuchaczowi sens, bez którego traci on energię do podjęcia aktywności.

Te rozważania przypomniały mi inne zdarzenie. Oto mamy niewątpliwą przyjemność prowadzić projekt “Storytelling” dla wydawnictwa edukacyjnego „Nowa Era”. Podczas warsztatu jeden z uczestników opowiedział krótką historię:

„W naszej ofercie jest najstarsze czasopismo dla dzieci „Świerszczyk”, dodam – najstarsze w Europie. Jego początki sięgają 1945 i założycielki Ewy Szelburg-Zarembiny.

 Gazeta powstała, z myślą, by pomóc dzieciom uporać się z trudnymi przeżyciami wojennymi. Autorka chciała pobudzić ich wyobraźnię, tak aby w efekcie na ich twarzach zagościł uśmiech, a w sercach radość. Grający za kominem świerszcz, miał być symbolem tego, co wiele dzieci bezpowrotnie utraciło w wojennej zawierusze – ciepło rodzinnego domu. My jesteśmy kontynuatorami tej tradycji. I oczywiście, teraz są inne realia, otacza nas inny świat i teraz naszym celem jest prezentowanie tematów, które pomogą dzieciom we współczesnym świecie: nauce pracy zespołowej, radzeniu sobie z emocjami, twórczemu myśleniu. Nasze działania są zawsze skierowane na dzieci i młodzieży by dać im to, co obecnie jest najpotrzebniejsze”.

Jeszcze jedna historia, opowiedziana przez uczestniczkę warsztatów:

„Jestem zaszczycona, że mogę opowiedzieć moją prywatną historię, która żyje do dziś w mojej głowie, a z jej przesłania czerpię na co dzień. Rzecz, którą chciałabym Wam opowiedzieć wydarzyła się kilkanaście lat temu. Przenieśmy się nad Małopolskie jezioro. Kiedyś każdy weekend spędzałam razem z moim najlepszym przyjacielem – moim tatą, nad jeziorem.  Idealny sposób na odpoczynek i relaks to były właśnie ryby. Tego dnia również wybraliśmy się na połów. Popłynęliśmy łódką do miejsca oddalonego od plaży. Na brzegu przygotowaliśmy wędki, rozpaliliśmy ognisko i usiedliśmy na skałkach… W oczekiwaniu na zdobycze zaczęliśmy rozmawiać. O codzienności o przygnębiającym świecie, o problemach. Kłopotów z którymi się borykałam było wiele m.in. niepowodzenia związane z nową firmą i trudności związane z macierzyństwem. W którymś momencie naszej rozmowy Tato wziął garść popiołu i wrzucił go do stojącego obok przeźroczystego wiaderka z czystą wodą. Po chwili woda w wiaderku zrobiła się brudna i mętna.

Spójrz! To są twoje problemy! – powiedział. A potem wziął ponownie garść popiołu i wrzucił go do jeziora. Popiół rozproszył się, a potem zniknął. Woda w jeziorze pozostała tak samo czysta jak przedtem. Widzisz! – to też są twoje problemy! Każdego dnia, musisz zdecydować czy chcesz być wiaderkiem wody czy jeziorem? Miej odwagę stawić im czoło i wierz, że dasz radę. Pamiętaj, problemy są w Twojej głowie, a to co możemy zrobić to sposób podejścia do nich. Na to, że były, są i będą wpływu nie mamy, ale jak do nich podejdziemy to nasz wybór.

Dziś ta historia jest tym bardziej ważna, bo ciężko mi patrzeć na tatę, który już nie chodzi, nie mówi i być może mnie nie poznaje… ale zawsze w głowie mam to przesłanie, które mi zostawił. Każdego dnia staram się być „jeziorem” i przekazuje to moim dzieciom, a dziś…  także Wam”.

 

Zauważmy, że pierwsza historia porządkuje pole widzenia, odsłania duży obrazek który jest zawarty w jednym przesłaniu i mówi – „wiesz dlaczego to robisz, razem walczymy o lepsze życie dla wielu dzieci!”. Tu ujawnia się sens wykonywanej roboty.

Druga, jest bardziej mądrością – uczy jak w życiu złożyć sens z przypadków nie tylko rozrzuconych, ale trudnych i doskwierających. Pomaga nam redefiniować sytuację gdy wszystko wydaje się przeciw nam i daje motyw by iść dalej.

Od siebie tylko dodam – brawo „Nowa Era”!

Marek Stączek

Ps. Zapowiedź. W niedalekiej przyszłości podejmę się dotkniętego tu tematu – odkrywania i nadawania sensu przez historię, chyba… że coś z witryny księgarskiej mnie pochłonie.