Narobiło się zaległości. Jakoś długo zbierałem się, aby odnotować ciekawe sytuacje, jakie miały miejsce w ostatnim czasie (m.in. wybory parlamentarne), ale wreszcie znalazłem moment, by coś napisać. Dodam tylko, że w kolejce czekają jeszcze tematy:
- Wzorowe wystąpienie prezydenta Niemiec Franka Waltera, które zostało wygłoszone 1 września, z okazji osiemdziesiątej rocznicy wybuchu II Wojny Światowej. Mowa, którą można uznać, za wybitny przykład wystąpienia o charakterze pojednawczym.
- Wykład profesora Jerzego Bralczyka wygłoszony na WSiZ w Rzeszowie, który obecnie robi furorę w Internecie.
No, ale wszystko po kolei, na razie o „grze słów”.
Tytułowe „oddaj głos, bo możesz go stracić” to typowy przykład zastosowania tej techniki, gdzie zestawione są dwie sytuację: 1. obywatelskiego prawa/przywileju „głosowania” oraz 2. problemu „utraty głosu”, które może oznaczać, primo: faktycznie pozbawianie kogoś możliwości wypowiadania i głosowania oraz secundo: fizycznej utraty głosy np. przez chwilową chorobę.
Inny przykład znalazłem na plakacie kandydata do sejmu, gdzie jego hasło brzmiało tak: „Ostatni na liście, pierwszy w działaniu”. Oczywiście była to sprytna próba wybronienia swojej kiepskiej pozycji, przy jednoczesnej deklaracji solidnego działania. Co, w zestawieniu dawało ciekawy efekt.
A z ostatnich wyborów samorządowych zapamiętałem zręczne hasło jednego z lokalnych działaczy, który gorliwe zapewniał: „Mówię co robię. Robię co mówię”. W tym konstrukcie pierwsze („mówię co robię”) odnosi się do deklaracji/mowy, czy promowania, a drugie („robię co mówię”) do wywiązywania się z tego co się zapowiedziało, do realizacji złożonej obietnicy.
A z innej dziedziny ciekawa ilustracja tej techniki, która idealnie wpisuje się w zagadnienia przechodzenia przez zmianę. Zadanie związane zachętą do mierzenia się z trudnościami, które powodują nasz mniejszy/większy dyskomfort, czyli robienia tego wszystkiego, by nie obudzić się z przysłowiową ręką w nocniku.
Oto dowcipne: „Lepiej płakać u psychologa, niż śmiać się u psychiatry”. W tej frazie wykorzystana jest kontrast dwóch stanów „płaczu” – „śmiechu”, aby podkreślić, że stan smutku/żalu, jest lepszy w sytuacji rozmowy z psychologiem, od reakcji śmiechu, który rozbrzmiewa w gabinecie psychiatry. Dlaczego jest lepszy? Cóż, ten drugi nie zwiastuje dobrego.
Kolejny przykład jaki możemy zastosować przy omawianiu zagadnienie wizerunku i autentyczności brzmi tak: „Prawdziwi ludzie nie są idealni, idealni ludzie, nie są prawdziwi”. Przyznajecie, hasło bardzo ciekawe. Jego pierwsza część pokazuje, że nasi bliźni, to konstrukty dość ułomne, a druga wykazuje, że prezentowanie się jako ktoś bez skazy, jest działaniem z gruntu fałszywym.
I wreszcie na koniec coś co pasuje do naszych czasów, czyli okresu nazywanego epoką „turbulencji zmiany”, czy też tego, co Zygmunt Bauman określił jako „płynna rzeczywistość”. Otóż w jakimś artykule przeczytałem grę słów papieża Franciszka, który powiedział: „My obecnie nie mamy do czynienia z epoką zmian, tylko… epokową zmianą!”.
Zauważmy, że kategoria „epokowa zmiana” ma większy ciężar gatunkowy niż zwrot „epoka zmian”. W pierwszym, mamy do czynienia z jedną zmianą, która ma ostateczny charakter, z czymś rozstrzygającym. W drugim, stoi przed nami grupa mniejszych zmian, które przy tej fundamentalnej jawią się jako cherlawe. A cała ta kontraktacja jest jeszcze o tyle ciekawa, bo łatwo można sobie wyobrazić sytuację, gdy ktoś w czasie wystąpienia, stosując ją wywoła: po pierwsze: zaskoczenie słuchacza – „jak to? Jak możesz mówić, że nie żyjemy w epoce zmian”. Po drugie zdumienie: „No tak, przecież mamy do czynienia z czymś więcej”. I w efekcie zjedna sobie publikę, zbuduje swoją oryginalność przez precyzyjne określanie naszego „tu i teraz”.
No dobrze, to były przykłady, ale pozostaje istotne pytania, jak przygotować krótką i błyskotliwą frazę, którą zaszyjemy potem w treść swojego wystąpienia?
Podam wskazówkę. Wyobraźmy sobie, że chcemy poddać w wątpliwość głos opozycji, czy naszej konkurencji, która stwarza wyrażenie, że jest bardzo merytoryczna i profesjonalna, a wiemy, że jest to tylko parawan, bo faktycznie nawet nie dotyka istoty problemu.
Otóż, możemy skonstruować „grę słów” na zasadzie oksymoronu, czyli zestawienie słów o przeciwstawnym znaczeniu, czyli jak mówi sama nazwa „oksýmōros”, od oksýs ostry i i „mōros” tępy.
Jak o zrobić? Niezobowiązująca wprawka.
W jednym rzędzie wypisz słowa związane ze słowem „mądrość”, i tak mogą to być: uczony, merytoryczne, wyważone, przemyślane, logiczne, profesjonalne, a obok słowo drugie: „głupie” – błahe, nieuzasadnione, błędne, powierzchowne, mylące, tępe. Następnie połącz je i spróbuj stworzyć ciekawe zbitki. I tak może nam powstać: „To z czym mamy teraz do czynienia, to uczone wywody oparte na mylącej diagnozie”, „Merytoryczne analizy dotyczące błędnych hipotez”, czy „Logiczne rozmowy o głupich zagadnieniach”.
Ale możemy też zrobić, tak, że drugi człon „głupie” zamienić na rzeczownik „głupiec”, poszukać synonimów: tępak, ciemniak, pajac, móżdżek, kretyn, muł, matoł, głupol, błazen, i wtedy powstanie nam: „To z czym tu mamy do czynienia jest zaskakujące, bo to nic innego jak wnikliwa analiza wątłego ciemniaka”, „Merytoryczny wywód błyskotliwego dyletanta”, „Uczony popis tępaka”. Oj, trochę grubo nam poszło. Oczywiście, aby powstało coś oryginalnego potrzeba czasu (długość) i olśnienia (natychmiastowość).