Wyśmienicie przeczytany przez Adama Ferencego dziennik z podróży Andrzeja Bobkowskiego pt. „Szkice piórkiem” (vide Ninateka.pl). W jednym miejscu znalazłem ciekawy fragment, który znakomicie pasuje do tematu kreatywności. Bobkowski czytając listy Chopina pisze:
„Wszystkie biografie, jakie znam rozpatrują jego biografie poprzez zachwyt i rozsmakowanie się, niemal… do każdej nuty. Niewiele o samej pracy, a tymczasem on pedantycznie pracował i opracowywał swój styl, robił to z całą świadomością artysty i rzemieślnika. Czytając te listy ma się wrażenie, że odwalał kawał dobrej roboty siedząc przy fortepianie. Żadnej pretensjonalności. Pracuje nad Bachem, uczy się. Byle czego nie puszcza na rynek, a gdy coś napisze to… płacić! Wszystkie biografie pisane są nokturnowo i melancholijnie – Chopin pływający we mgle preludiów i etiud, a mnie się wydaje, że był jednym z najmoralniejszych ludzi emigracji tego czasu. Był umysłem jasnym. Artystą, który odkrył swój styl i świadomą pracą wywalczał uznanie do niego”.
Podejście Bobkowskiego do zagadnienia tworzenia, ale i w ogóle do pisania szalenie mi imponuje. Widać lekkość humanisty, intelektualny typ z praktycznym podejściem do życia. Bez epatowania ideologią. Bez pretensji do wielkości, bez tej dusznej: „Co to nie ja? No, no popatrzcie!”. Czy nie powinno nas dziwić, że emigrując do Gwatemali zakłada sklep modelarski? Tworzy koło modelarskie i rozwija w młodych ludziach pasję do latania w miniaturze, zamiłowanie do detalu i precyzji. Ten typ tak ma. Małe, piękne, dobrze zrobione – słowem pochwała warsztatu i dobrego rzemiosła.