Moja trzecia hipoteza dotycząca próby wyjaśnienia fenomenu siły oddziaływania autentycznego mówcy/rozmówcy związana jest z podsumowaniem wyników badań jakiego dokonał kiedyś jeden z największych od analizowania zjawiska „wpływu społecznego”. Profesor Mark R. Leary, bo o nim właśnie myślę, napisał kiedyś tak: „W ciągu ostatnich 30 lat liczne badania wykazały że działanie …. jest jedną z najpotężniejszych metod wpływania na cudze zachowanie.” No właśnie, co byście wstawiali w miejsce kropek? Podam przykładowe podpowiedzi:

a. działanie na podświadomość, b. działanie przykładu, c. działanie polegające na podawaniu nagród i straszeniu karami, d. działanie, którego podstawą jest podawanie emocjonalnych argumentów. Oczywiście, chodzi o działanie przykładu. Okazuje się, że w zakresie oddziaływania na innych, czyli wywierania wpływu na publiczność/na rozmówcę to TY jesteś najważniejszym elementem układanki. TY jesteś podstawą, na której może być zbudowana całą reszta.

Dlaczego o tym przypominam? Otóż, w sytuacji analizowanego przez nas fenomenu autentyczności mówcy mamy do czynienia, by tak rzec z przypadkiem człowieka/przykładu w czystej postaci. Z jego postawy, z gestów, wypowiadanych słów wyziera bliźni z krwi i kości. Żywy homo sapiens, który u swojego słuchacza wyzwala chęć podążania za, wsłuchania się w… Autentyczny mówca zaraża nas swoim przykładem, porusza nas tym, o czym opowiada, jaki jest. Pewnie dlatego starożytni mawiali: „Verba docent, exempla trahunt!”.

PS. Na marginesie. Jak widać, mimo upływu lat, rozwoju technologii, mediów, człowiek jest najlepszym „przekaźnikiem”, „sposobem”, „narzędziem” komunikowania z drugim człowiekiem. A jeżeli jest w tym autentyczny to, ech … wiele potrafi zdziałać.