Fenomen Zełeńskiego w kontekście komunikowania – część 3

Kto inny miałby odwagę żeby?” – m.in. o serii 6 celnych pytań

Moja znajoma, prezes dużej spółki IT ostatnio, w chwili jakiegoś rozrzewnienia, ale mocno autoironicznie stwierdziła: „Wiesz, chodząc po mieście zauważyłam, że spada mi oglądalność”. To, co odnotowała to przemożny wpływ entropii, ale też (pośrednio) fakt, że każdy człowiek nie tylko tworzy, ale i monitoruje proces odbioru swojego wizerunku w oczach innych. Tak, tak moi drodzy – każdy z nas jest „producentem” własnego wizerunku w oczach innych ludzi.

No dobrze, ale jak to się ma do naszego tematu? We wcześniejszych dwóch odcinkach dotyczących fenomenu komunikacyjnego Zełenskiego analizowałem jego postać w aspekcie „wizerunku”, ale mam też nadzieję, że udało się wyjść poza dość płaskie zagadnienia „autoprezentacji” i weszliśmy nieco głębiej mówiąc o reputacji, czy byciu kimś w sytuacji, czy też – tu docisnę teraz pedał patosu – byciu kimś w życiu. Dziś wchodzimy w obszar samego komunikowania.

Niewątpliwie, w przypadku Zełeńskiego mamy do czynienia z twórczym podejściem do komunikowania i nie trzeba wprawnego oka by dostrzec, że nie jest to jak zwykle… typowe/sztampowe z czym mamy najczęściej do czynienia: a. w polityce, na przykład – orędzie prezydenta, a więc: masywne biurko, flaga narodowa w tle, język formalny a styl bardzo podniosły, lub b. w biznesie – prezentacja power point, ubiór konwencjonalny, przewidywalna formuła opowiadania (tak na marginesie warto zauważyć jak zubożało pojmowanie prezentacji publicznej). 

Bo w omawianym przypadku stylu komunikacji prezydenta Ukrainy odnajdujemy wiele twórczego podejścia w tym zakresie, może kilka przykładów na początek naszej analizy. 

Pierwszy, na jednym z video blogów z dnia 21 marca gdzie Zełenski wyciąga swoją komórkę i mówi: „Przyjaciele, nie bójcie się. Usłyszycie te dźwięki, które słyszymy od 26 dni. Ten dźwięk stał się symbolem dla nas wszystkich”a potem przez 60 sekund słyszymy wycie syreny alarmowej ostrzegającej przed bombardowaniem. A więc, zastosowanie rekwizytu w prezentacji. 

Przykład drugi, to szybka odpowiedź na wystąpienia Putina, który przy 200 tysięcznej publicznością świętował na stadionie Łużników zajęcie Krymu. Zełenski odpowiedział (19.03.2022) – Wyobraźcie sobie 14 tysięcy trupów na tym stadionie„.

A więc – szybka i dotkliwa riposta. 

Przykład trzeci pochodzi z 16 marca, gdzie przemówieniu do amerykańskiego kongresu nawiązał do słynnej mowy Luthera Kinga z 1963 roku – “I have a dream” i trawestacja słów przywódcy ruchu non-violent – stwierdził: Dziś mogę powiedzieć: „Mam potrzebę”. A więc, prosta technika cytatu. 

I może na koniec tego wprowadzenia jeszcze jedna, nieco dłuższa ilustracja. Wypowiedź w której jak na dłoni widać twórcze podejście do opracowywania treści, ale nim ją przytoczę zostawię wam pytania – na ile ciekawie oraz jak długo potrafisz sensownie i motywująco mówić o 1 słowie/haśle/idei? 

Oczywiście nie chodzi mi o produkcję na długość taśmy, gdzie słuchacz wyłączy się w pierwszych 30 sekundach wypowiedzi. Ale taką, gdzie akcja nabiera tempa i jest coraz ciekawiej. Więc sięgnijmy po wypowiedź z 8 kwietnia, która została wygłoszona w nocnym wystąpieniu Zełeńskiego, a tematem będzie „odwaga”.

Wojna ujawniła (…) Jak bardzo świat uwierzył w obcą propagandę i rosyjskie mity o Ukrainie (…)

A my zawsze byliśmy odważni. Najodważniejsi na świecie. Kto inny zrobiłby to, co zrobili Ukraińcy? Kto inny miałby w sobie tyle odwagi, aby stale walczyć przeciw tyranii i bronić wolności? Kto miałby odwagę, by walczyć z siłami rosyjskimi na lądzie, w powietrzu i na morzu? Kto miałby odwagę, aby z gołymi rękami iść przeciw rosyjskim transporterom opancerzonym, tam, gdzie Rosjanie tymczasowo zdołali coś zająć? Kto miałby odwagę, mówić światu, że hipokryzja nie jest dobrym orężem? I nie tylko mówić, ale też przekonać do przywrócenia uczciwości w świecie. Kto miałby odwagę, by przekonać największe światowe koncerny, aby zapomniały o zyskach i przywróciły moralność? I by uczyć wszystkich politycznych przywódców – gdziekolwiek są – aby byli choć trochę Ukraińcami…W rzeczywistości to nasz znak rozpoznawczy. To jest to, co czyni nas nami. Co czyni nas Ukraińcami. Odwaga. 

Gdyby każdy na świecie miał co najmniej 10 proc. odwagi, którą mają Ukraińcy, nie byłoby zagrożenia dla prawa międzynarodowego. Nie byłoby zagrożenia dla wolności. Będziemy szerzyć naszą odwagę. Zaczniemy globalną kampanię. Nauczymy świat, by mieć nie trochę, lecz dużo odwagi. Być jak my, jak Ukraińcy”, tak przekonywał Zełeński.

A więc, co tutaj mamy? Jakie sposoby zostały wykorzystane? Wszystko bierze swój początek od serii sześciu, celnych retorycznych pytań, których większość rozpoczyna się od frazy: „Kto inny miałby odwagę żeby?”, czyli też powtórzenie, technika która buduje tu rytm wypowiedzi. Potem sprytne nawiązanie do słynnej mowy Churchilla, czyli cytat („walczyć na lądzie, w powietrzu i na morzu”). Następnie pojawia się plastyczna metafora („To nasz znak rozpoznawczy”) by potem zastosować dość konfrontujący zwrot hipotetyczny („Gdyby cały świat miał chociaż 10 % odwagi jaką my mamy”) i wszystko zakończone mocnym akordem, techniką apelu skierowaną do słuchaczy zwrotem, który jest klarowną misją – („Będziemy szerzyć odwagę na świecie”). 

Oj, dawno nie czytałem/nie słyszałem tak mocnego i energicznego wystąpienia.

No dobrze, po tym wstępie przejdźmy bardziej systemowo do zagadnienia twórczego komunikowania jakim posługuje się Zełeński, a zrobię to na trzech wymiarach: 

  1. personalizacji przekazu,
  2. szerokiego wachlarza zwrotów komunikacyjnych oraz 
  3. skutecznego tworzenia (tu przepraszam za termin) rynku dla prezentowanych idei. 

Ad. 1. Pojęcie personalizacji jest znane i zoperacjonalizowane w rożnych dziedzinach ludzkiej aktywności: w marketingu rozumie się̨ je jako zharmonizowanie dowolnego narzędzia oddziaływania na klienta (ceny, produktu, sposobu dystrybucji lub promocji) z indywidualnymi potrzebami tego pierwszego. W informatyce to dostosowanie narzędzia, np. programu (jego ustawień, wyglądu) do indywidualnych potrzeb użytkownika.  

Czyli korzystając z tej kategorii myślowej praca nad dobrą, spersonalizowaną prezentacją przebiegała by w dwóch fazach. Pierwsza – gdzie idzie o rozpoznanie odbiorcy, jego centralnych wartości, kluczowych oczekiwań, nurtujących obaw. Druga, by w tworzonej treści nawiązywać, uwzględnić, to co udało się odkryć w etapie pierwszym pracy. 

A przenosząc to na temat prezentacji publicznej, personalizacja znajdzie zastosowanie gdy, i tu kilka przykładów: a. budując schemat prezentacji wykorzystam model „oparty na pytaniach” jakie najczęściej nurtują słuchaczy, czyli moje główne punkty będę odpowiedziami na ich problemy, b. nawiązywanie do podstawowych kategorii pojęciowych naszego odbiorcy, czyli odwoływanie się do ich „tu i teraz”, c. nawiązywanie do symboli, wartości które cenią moi słuchacze, czyli na przykład cytowanie osób, które uważają za autorytety, przywoływanie sytuacji które są dla nich ważne. Lub – to opcja najbardziej toporna – jaką poznałem w pierwszej firmie konsultingowej z którą pracowałem, gdzie opracowywanie oferty dla klienta polegało na wycinaniu zwrotów, fraz jakie znajdywało się w zapytaniu ofertowym klienta i przenoszeniu ich do treści oferty. Proste? 🙂

I jeszcze druga myśl dotycząca tego pojęcia. Sądzę, że „personalizacja prezentacji” ma dwa wymiary: „zrozumiałość przekazu”, czyli posługiwania się językiem odbiorcy i tak będziemy mieli do czynie z kontinuum od „nieczytelny i hermetyczny język” do „zrozumiały i jasny przekaz” oraz kategoria druga „istotności i ważności” – czyli, na ile jest to ważne, odpowiada na potrzeby słuchacza, i tu znowu mamy linie: od poczucia „to jest mało ważne i błahe” do „to jest dla mnie kluczowe”. 

No dobrze, przejdźmy do kilku ilustracji. Przemawiając 8 marca do Izby Gmin Zełeński zacytował popularne Szekspirowskie: „Być czy nie być?” mówiąc: „Znacie to pytanie waszego Szekspira. Otóż, zadaliśmy je sobie 13 dni temu. Dzisiaj już jesteśmy pewni, że wybieramy „być”. 

A podczas swojej wypowiedzi skierowanej do parlamentu Islandii przypomniał, że od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę z kraju przymusowo wysiedlono do Rosji ponad pół miliona Ukraińców (6.05.2022): „Odebrano im paszporty, dowody osobiste oraz narzędzia komunikacji. Zostali wysłani do regionów odległych, w obcym kraju, aby zostać zasymilowani”. A zaznaczając, że chodzi o „dużą grupę ludzi” powiedział: „To więcej niż żyje na waszej wspaniałej wyspie, Islandii”.

Lub inny przykład który ilustruje postula personalizacji w wymiarze nawiązywania do czegoś istotnego/ważnego dla odbiorcy. Przemawiając 16 marca w Kongresie Stanów Zjednoczonych przywołał całkiem niedawne i tragiczne wydarzenia 11 września mówiąc: „Każdego dnia Ukraina codziennie doświadcza tego samego, czego doświadczyła Ameryka przy okazji ataków na Pearl Harbor w 1941 roku czy zamachów 11 września 2001 roku”. A w wystąpieniu z 20 marca, które pokazano na głównych izraelskich kanałach telewizyjnych oraz na placu Habima w Tel Awiwie, Zełeński oświadczył, że Ukraina i Izrael stoją w obliczu takiego samego zagrożenia – „Całkowitego zniszczenia narodu, państwa, kultury, nawet nazwy„. Inwazja wojsk rosyjskich na Ukrainę rozpoczęła się 24 lutego, czyli tego samego dnia co w 1920 r. powstała NSDAP (Narodowosocjalistyczna Niemiecka Partia Robotników), która później „zniszczyła całe państwa i próbowała przeprowadzić ludobójstwo”. Dodał, że w wyniku inwazji wojsk rosyjskich zginęły tysiące osób, a miliony straciły dach nad głową i zostały uchodźcami. – „Nasi obywatele wędrują teraz po świecie, szukając miejsca, tak jak wy niegdyś wędrowaliście, (…) szukając bezpieczeństwa, próbując pozostać przy życiu i w pokoju” – oświadczył, zwracając się do członków izraelskiego parlamentu.

Czasami, personalizacja prezentacji ma na celu dowartościowanie słuchaczy, pokazanie – „macie coś ważnego, zrobiliście coś, co bardzo cenię”. I ten ton mocno wybrzmiał w przemówieniu z 11 marca wygłoszonym w Sejmie RP, gdzie Zełeński powiedział: 

Gdy jest ktoś, kto bije jak zwierzę, trzeba mieć kogoś, na kogo można liczyć. Kogoś, kto wyciągnie do ciebie pomocną dłoń. Nad ranem 24 lutego nie miałem wątpliwości, kto będzie taką osobą. Już pierwszego dnia wojny było jasne, że między naszymi narodami nie ma granic. Jestem za to wdzięczny Polsce”. A dalej dodał: „Przyjęliście naszych ludzi w swoich rodzinach z braterską dobrocią i nic za to nie chcecie, robicie to z dobrego serca. (…) Jest to historyczna misja Polski i Ukrainy – być razem, być liderami. Powstrzymać przekształcenie Europy w ofiarę, wyciągnąć Europę z przepaści i zagrożenia”. 

Personalizacja, a więc dostosowanie przekazu, to wywołanie wrażenia u słuchaczy: „on mnie zna”, „wie co jest dla mnie ważne”, „rozumie naszą sytuację”, „potrafi zaproponować coś, co pasuje do mojej sytuacji”. Przeciwieństwem takiego podejścia jest tłuczenie tego samego, w ten sam sposób do różnych grup odbiorców, w czym celuje pancerny Łagrow, ale o tym kiedy indziej. Na dziś zamykam odcinek. Na omówienie punktów 2 i 3 zapraszam za tydzień. A dla tych z was którzy jesteście zainteresowani zastosowaniem techniki rekwizytu w prezentacji mam dodatek – posłuchajcie.

 

 

zdj. wyborcza.pl, interia.pl, dzieje.pl