Współczesna technologia pozwala nam na coś, o czym nasi dziadowie nawet nie śnili. Mamy, na ten przykład możliwość ‘bycia’ w kilku miejscach na raz. W TV oglądamy to, co dzieje się w tym samym czasie na boisku sportowym w Niemczech, w tym samym czasie rozmawiam przez telefon z kimś, kto jest w Anglii i cytuję mu wypowiedź z e-mila, którą dostałem przed chwilą od wspólnej znajomej ze Stanów. I bezspornie w tym wszystkim jest ogromna korzyść, ale jest też … druga strona medalu. Dziś, o tej drugiej stornie – posłuchajcie proszę.

Niedawno uczestniczyłem w dużej konferencji, mówiłem jako ostatni. A było to tak… Spokojnie czekam w kolejce, a czekając słucham kolejnych prezenterów. Dla urozmaicenia – od czasu do czasu – na słuchaczy zerkam. A owa obserwacja coraz bardziej mnie pochłania. Patrzę i oczom nie wierzę – istny fenomen, myślę. Przyglądam się rzeczy dokładniej i ze zdziwienia wyjść nie mogę, słuchacze – pewnie mi wiary nie dacie – co pewien czas znikają! Ze zdumienia oczy przecieram – tak jest faktycznie, ludzie znikają! Znikają indywidualnie. Znikają całymi grupami, sektory istnień ludzkich giną. Sala pustoszeje, a z sześciuset uczestników konferencji jeno garstka rozbitków zostaje. Reszta, cichaczem, tylnymi drzwiami wymyka się w wirtualną rzeczywistość. Jedni buszują w sieci, inni czytają esemesy, ktoś obok mnie rozpoczyna intrygującą grę w telefonie. Myślę sobie: groza. Pani śliczna prezenter za mównicą peroruje, dane pokazuje, przykładami operuje, a obok mnie fala podnosi się straszna. Groźna, emigracyjna fala nowych słuchaczy porywa. A ja – tu bez jakiegoś kluczenia, wyznam Wam szczerze – miast jakoś tragedii niechybnej zapobiec i pomóc. Po rycersku jakąś tamę postawić, czy Rejtanem na środku i rozpaczliwie zakrzyknąć: „Nie godzi się tak Panie i Panowie, cichaczem wymykać gdy, ładna Pani grzecznie Wam sprawy zawiłe wyjaśnia!”, ja nic z tych rzeczy, tylko na pomysł brzydki wpadam. Nie mogę się oprzeć pokusie i hydrologiczne narządzie szykuje. Staję na środku i wysokość fali mierzę. Miara dość prosta, a w głowie dane szybko rychtuję: 10% fali emigrantów = 1 punkt w skali, 20% fali emigrantów, to 2 punkty. I tak, 10 punktowa fala emigracja – mistrzostwo świata w nudzeniu! Punktów pięć – nudzenie średniego gatunku.

Oczywiście, można by pytać, a dlaczegóż to ludzie migrują? Z jakich powód światły homo sapiens cichaczem ucieka? I pewnie czynników jest wiele, ale dla mnie jeden z nich jest król nad króle. Posejdon wielki i twórca fali ogromnej, a imię jego: Nudziarz. Nuda jak Boreasz wieje i fale ogromną wznieca, a potem ludzi gwałtem porywa i niesie hen w świat wirtualny.

I tyle moi mili z owej konferencji. Tyle o drugiej stronie medalu. Ja narządzenie badawcze składam. Pomiaru dokonałem i kończę analizę. Na śliczną Panią spoglądam. Wytrwale mówi dalej … ech, cudo myślę.