U jednego z popularniejszych amerykańskich mówców, Johna C. Maxwella znalazłem potwierdzenie swoich intuicji, a rzecz dotyczy budowania prywatnego, podręcznego archiwum. Małej biblioteki, która pomoże nam w przygotowaniu wystąpienia. Posłuchajcie: „W 1964 roku zacząłem wdrażać się do lektury z nastawieniem na wyłapywanie cytatów, pomysłów oraz przykładów (…) gdy znajdywałem coś interesującego wycinałem i archiwizowałem (…).
Trzymam się tego 40 lat. Czy to zajęcie przyjemne? Nie za bardzo. Czasami dość nudne. A czy przydatne? Z całą pewnością. Świadczy o tym zgromadzonych w moim gabinecie 2 tysiące teczek (…) jest to moja metoda przygotowania na sukces.”
Błyskotliwa, oryginalna i mądra prezentacja jest owocem pomysłu, a ten wyrasta na gruncie dobrego i różnorodnego materiału. Owoc nie rodzi się w próżni, ale w dogodnym klimacie, na odpowiedniej glebie. Kiedyś Ryszard Kapuściński powiedział: „na 1 stronę mojego tekstu przypada 100 stron przeczytanych lektur”. Reguła „1:100” i systematycznie budowane archiwum, obie te zasady związane są z lekturą, bo bez czytania nie ma intrygującego gadania.