W odróżnieniu od pozostałych wpisów, tym razem nie pisze Jack Brown, tylko jego asystentka. Jack jest na urlopie i nie wiedział, co mam zamiar napisać (sic!) więc się zgodził. Nie wiem, czy jak to przeczyta, jeszcze kiedyś cokolwiek tutaj napiszę…

Na początek pewien cytat:
„O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły!
Albowiem w kraju tym zaczarowanym
gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły
jakież tu mogą być właściwie zmiany?
[…]
Tu tylko może prosperować gnida,
cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel…”
Janusz Szpotański

 

BusinessWeek niedawno opublikował listę 25 najbardziej innowacyjnych firm na świecie. Pobieżna lektura pokaże, że firmy prześcigają się w innowacjach. W zależności od podejścia do liczenia patentów (jako obiektywna liczba lub jako wartość patentów), prym wiedzie albo IBM albo Microsoft. Licznik patentów zdobytych przez Big Blue osiągnął w 2009 roku 4 914, co oznacza większą liczbę niż skumulowane patenty firm: Microsoft, Hewlett-Packard, Oracle, Apple, Accenture oraz Google. Jednakże biorąc pod uwagę wartość patentów (choć brak jednoznacznie przyjętej metody wyceny wartości patentów), na czele peletonu stoi inny przedstawiciel branży nowych technologii, niedarzony przez wielu sympatią Microsoft . Choć podział na firmy amerykańskie i te spoza Ameryki już raczej nie ma uzasadnienia, choćby ze względu na coraz większy outsourcing innowacji poza USA i globalny charakter większości dużych graczy, to trudno oprzeć się wrażeniu, że w dalszym ciągu, to właśnie Ameryka wiedzie prym w innowacji. Jack nie lubi podkreślać takich faktów, ale jak w tej perspektywie wygląda Polska? Jakkolwiek słabą czy niedoskonałą miarą innowacyjności jest ilość patentów przyznana przez Amerykański Urząd Patentowy w podziale na kraje pochodzenia, w porównaniu do USA, które do 2008 roku miały na swoim koncie 2 096 055 patentów, Polska miała patentów 646. Na szczęście podział jest zrobiony na poszczególne stany, bo możemy się porównać do państwa stowarzyszonego z USA Puerto Rico (688 patentów), do Alaski (1 208 patentów) przed Polską daleka droga…

Skąd aż taka dysproporcja? Może wynika z naszego nastawienia – tych, którzy coś osiągnęli spostrzegamy jako cwaniaków i kombinatorów i najchętniej przeznaczylibyśmy całą naszą energię na skuteczne podstawienie im nogi.

Dobrze, że tacy jak Jack Brown do naszego kraju przyjeżdżają i próbują nasze nastawienie zmieniać. Pomimo dłuższego pobytu w Polsce, Jack Brown nie przesiąknął jeszcze polactwem (termin za książką Rafała Ziemkiewicza „Polactwo”), z której wstępu pochodzi cytat na początku mojego wpisu. To może wyglądać na podlizywanie się , i to w kiepskim stylu, asystentki, ale jest czymś znacznie bardziej prozaicznym. A mianowicie, pokazaniem różnicy między nastawieniem Jacka Browna, który ciągle szuka rozwiązań, a jego asystentką, która ciągle widzi problemy…