Działo się to podczas warsztatów ze storytellingu organizowanych dla Ergo. Na forum wyszła Pani i opowiedziała swoje STORY. Posłuchajcie:
„To miało miejsce na pierwszym roku na Politechnice Gdańskiej. Pewnie wiecie jako to jest, gdy ktoś opuszcza rodzinny dom i przenosi się do akademika. Jest zachwycony atmosferą i nowymi znajomości. I tak było ze mną. A to, o czym chcę powiedzieć działo się w czasie pierwszej sesji. Czekaliśmy na wyniki jednego z egzaminów i właśnie trwało towarzyskie spotkanko, gdy do naszego pokoju wszedł chłopak i rzucił: „Słuchajcie, wyniki wiszą już w dziekanacie”. Wszyscy – jak jeden mąż – rzuciliśmy się do drzwi. I tak w radosnej atmosferze to idziemy, to biegniemy, zmierzamy do naszej Alma Mater. Wreszcie podchodzimy do bramy, a tu niespodzianka… zamknięte. Ale, ale… nikt się tym nie zraził. Dziarsko forsujemy wysokie, metalowe ogrodzenie. Pamiętam, byłam w białych spodniach. Jak już znalazłam się po drugiej stronie, to całe były czerwone, od rdzy na ogrodzeniu.
Idziemy w stronę dziekanatu. Wchodzimy do środka, i rzeczywiście wiszą wyniki. Dopadamy do zapisanych kartek i czytamy. Zaczynają się dzikie okrzyki radości, hasła – dodam eufemicznie – w różnych językach. I w tym wszystkim, nagle otwierają się drzwi gabinetu. Wychodzi do nas bardzo elegancki, starszy Pan… nasz Dziekan. Podchodzi do naszej grupy i pyta o moje nazwisko. Potem spogląda na listę, zobaczył, że zdałam, wyciągnął rękę i mówi: „Gratuluję Pani Ewo, to pierwszy ważny egzamin”. Potem podchodzi do kolejnej i kolejnej osoby i robi to samo. To był szok.
Całe to zdarzenie zrobiło na nas piorunujące wrażenie. Byliśmy w takim zaskoczeniu, że o ile, w pierwszej sesji mieliśmy trójki, czwórki, to w następnym semestrze większość z nas miała piątki. A ja od tego momentu, wręcz obsesyjnie poszukuję i tropię liderów, którzy potrafią wyciągać innych w górę. Ludzi, którzy inspirują. Osoby, które dają ci mocny impuls do zmiany. A środkiem, który stosują jest coś absolutnie podstawowego… ich styl działania”.
A ja tylko dodam, widać tu prawdziwości starej maksymy: „verba docent, exempla trahunt”. W moim przekonaniu: stos ulotek, zestaw plakatów o nowym stylu przywództwa, o zmianach w kulturze organizacji, to ani docent, a na pewno nie trahunt. A dobre STORY to już inna sprawa.
Marek Stączek