Zwabieni tytułem, okładką lub zasłyszanym fragmentem sięgamy po książkę oczekując, że nas wciągnie i zaintryguje. Czasami jednak jest tak, że w miarę upływu czasu spędzonego przy lekturze zamiast zaciekawienia pojawia się rozczarowanie. Wtedy, narzekając pod nosem rzucamy książkę w kąt. Mnie niedawno przydarzyło się coś podobnego i nie w kontekście literatury, ale prezentacji publicznej, czyli problematyki podejmowanej na naszym blogu. Posłuchajcie.
Byłem na spotkaniu biznesowym, podczas którego każdy uczestnik miał wygłosić sześćdziesięciosekundową prezentację. Tematyka wystąpień była jasno określona – zareklamowanie swojej profesji, działalności firmy. Nie ukrywam, że oczekiwałem interesujących prezentacji. Przecież Ci ludzie będą mówili o „koszuli, bliższej ciału…”, czyli o tym czym zajmują się na co dzień. Co zastosują aby zaintrygować słuchaczy?
Wysłuchałem 20 prezentacji. W miarę upływu kolejnych, szybkich recytacji z kartek, deklamacji wyuczonych regułek i haseł reklamowych (czasami opartych na rymie częstochowskim), w myślach powtarzałem za Cyceronem – „nie zachwyca…”.* Gdy po spotkaniu podzieliłem się swoją obserwacją ze znajomym ten powiedział: ale czego się spodziewałeś? Właśnie. Może byłem naiwny, jednak czekałem na czegoś oryginalnego i przekonującego.
Były też pozytywy, dokładniej mówiąc – trzy pozytywy. Trzy prezentacje wyróżniały się ponieważ ich autorzy wykorzystali skuteczne narzędzie – techniki retoryczne. Pierwsza opierała się na przytoczeniu paru, dobrze wyważonych, wypowiedzi klientów. Czyli autor zastosował technikę cytatu. To tak jakby na forum „pojawił się” cytowany klient, stanął przed nami i mówił tymi samymi słowami co mówca. Efekt? Wrażenie autentyczności. Druga, to opowiedziana historia realizacji zamówienia. Widać, że opowiadanie było przepracowane, że ktoś zadał sobie trud, by wydobyć sens. Początek, środek i koniec. Pointa historii? Cóż, dość przewidywalna, ale sposób opowiedzenia – majstersztyk. A wiemy, że słuchanie historii jest jak chodzenie po bagnie, wciąga. Trzecia to metafora: „na rynku firma podobna jest do dużego balonu – powiedział prezenter. Jeżeli balon leży na ziemi widzi go niewiele osób. Natomiast gdy go napełnimy ciepłym powietrzem, unosi się i jest widoczny z daleka. Minimum słów maksimum treści. Jeden obraz wiele treści. Obserwując słuchaczy widziałem jak kiwali głowami ze zrozumieniem.
A Ty, drogi czytelniku, podczas ostatniej prezentacji schowałeś się za Power Point i notatkami, czy może też zastosowałeś któraś technikę retoryczną, aby lepiej zobrazować treść?
*”Mowy, która nie zachwyca nie mogę uznać za elowentną”