Uwaga mówcy! Uwaga prezenterzy! Rzecz będzie o sprawie – by tak rzecz – kluczowej. W stu słowach zabieram się do tego, by napisać o drodze do skuteczności w przekonywaniu. Otwartych drzwiach dla możliwości oddziaływania podczas prezentacji.
Ba, z pewną przesadą powiem, że rozprawiać będę o dostępie do ośrodka decyzji słuchacza, sposobie na trwałe wejście w pamięć odbiorcy. Otóż ów dostęp, owe drzwi, owo otwarte okno to … „uwaga”. Właściwość umysłu, która decyduje o selektywności w odbiorze bodźców. Funkcja, którą cechuje przerzutność, selektywność, niestałość. Jej to właśnie poświęcanych jest coraz więcej badań psychologicznych.
Oczywiście moja teza pod tytułem „uwaga jest kluczowa” jest do przyjęcia tylko dla tych, którzy sukces w prezentacji mierzą rodzajem i głębokością wpływu na słuchacza, a nie ślicznością prezentowanych slajdów. Tych, którzy kierują się założeniem, że jedynym i ostatecznym sędzią ich retorycznych poczynań jest słuchacz. Tylko słuchacz i nikt inny. Bo moi mili, tylko w takim – tu neologizm – „słuchaczocentryczym” ujęciu, zdolność do wzbudzenia, utrzymania i angażowania uwagi jest umiejętnością podstawową. Gdzie mówcą kieruje imperatyw „utrzymania uwagi”. A z kolei, ów imperatyw przekłada się na praktyczne: 1. „rozpocznij tak, by uzyskać uwagę publiki”, 2. „mów tak, by utrzymać skupienie słuchaczy”, 3. „zakończ tak, by zaangażować ich do działania”. Słowem rób wszystko by wywołać skupienie na, zaangażowanie w, koncentracje na.
Ps. 1. Przekroczyłem 100 słów, ale to nieważne, bo najważniejsze jest …
Ps. 2. Z badań nad uwagą wiemy, że „uwaga wzrokowa” wzbudzana jest automatycznie – tzn. pojawia się określony bodziec i ona do niego lgnie. Zaś „uwaga słuchowa”, tę trzeba aktywnie pobudzać. Na przykład, pracuję przy biurku a w tle gra radio. Mogę je ignorować, ale mogę powiedzieć sobie – „zwróć uwagę, co mówią” i dopiero wtedy przesuwam moją uwagę na odbiór. Jeżeli tak jest, to mówca, który pracuje logosem – musi uczyć się wzbudzać uwagę.