Kolejne wyborcze wystąpienie (27.08.2011, Wrocław). Tym razem na mównicy prezes Jarosław Kaczyński. Można by wiele, ja skoncentruje się, moim zdaniem, na rzeczy podstawowej, na dysonansie w prezentacji. Dysonans będzie słowem kluczem do krótkiej analizy. Co mam na myśli koncentrując uwagę na dysonansie?
Otóż, z jednej strony treść wystąpienia była dobrze skrojona. Widać było pomysł. Mówca zastosował wiele technik retorycznych: 1. Po pierwsze cytat. Kaczyński przytoczył wypowiedź P. Druckera: „nie ma biednych krajów są tylko źle zarządzane” (choć, nie podał autora). W wersji łagodnej nawiązał do „I have a dream” Martina Luthera Kinga, mówiąc: „Polacy mają marzenia, które politycy rządu PO-PSL ignorują. Marzenie o Polsce prawdy, gdzie można krytykować rząd. Marzenie o Polsce silnej i godnej, a nie klęczącej przed silniejszymi. (…) Marzenia Polaków mogą się spełnić, muszą się spełnić”. 2. Następnie zastosowywał powtórzenie: „Polacy zasługują na więcej: więcej sprawiedliwości, więcej prawdy, więcej uczciwości, więcej bezpieczeństwa więcej gospodarności!”. 3. Wreszcie, dobrze zagrał kontrastem mówiąc: “Zamiast prawdziwego zbliżenia z Zachodem mamy podporządkowywanie Polski Rosji Putina. Zamiast starań o nadrobienie cywilizacyjnych zapóźnień mamy propagandę sukcesu”. 4. Wykorzystał grę słów: „Państwo nie zdało egzaminu, rząd nie zdał egzaminu, ale Polacy swój egzamin zdali!”.
Słowem, w treści wystąpienia wiele wartkiej akcji. Dużo ciekawego pomysłu, jednak… wykonanie kiepskie. Ba, powiem więcej, dosadniej – trąciło konwencją PRL-u: kończenie zdania pauzą, po której sala bije brawo, monotonia i jednorodność w przekazie, brak dynamiki u mówiącego. To wszystko powodowało dysonans z pomysłami zawartymi w treści prezentacji. Gdyby treść tego przemówienia dać komuś innemu… daję słowo – zaiskrzyło by! Jak widać, często w retoryce ważniejsze jest „KTO mówi”, od tego „CO mówi”.