Google

Z pewnym zdziwieniem (jak to mówią – „młody zdziwiony”) przeczytałem informację podaną przez Onet, z której dowiedziałem się, że pan Piotr Tymochowicz opuszcza Polskę. Jednak – tu spieszę z wyjaśnieniem – nie sama decyzja mnie zdziwiła, ale jej uzasadnienie. Oto p. Tymochowicz podaje, że w naszym kraju: „optymizm i uprzejmość jest nieznanym, a raczej potępianym powszechnie stanem ducha”.

 Można by zapytać, a czemu się dziwisz? Przecież, owa duszna i nieprzyjazna atmosfera – z której znany jest nasz kraj – może złamać tęgiego zucha, a co dopiero wątłej konstrukcji doradcę. Otóż, nie temu się dziwię. Moje zaskoczenie podyktowane jest czymś innym. Najbardziej znany ekspert ds. budowania wizerunku miał przecież pewien wkład w tworzenie takiego klimatu przez… deklarowanie swojej cynicznej postawy względem przeróżnej maści wartości. Ale, zapyta ktoś – czy nie mógł? Mógł, oczywiście, że mógł. Nikt – w pluralistycznym społeczeństwie zabronić tego nie może. Jednak, przyjmując taką filozofię odmawiamy samemu sobie prawa do komentowania klimatu i atmosfery. Dlaczego? Bo cenne wartości spod znaku – klimat i atmosfera, żywią się aksjologią. Dobra atmosfera wyrasta w przestrzeni praktykowania określonych zasad. Przyjazność pojawia się w miejscach, gdzie ludzie są dla siebie uprzejmi. Zaufanie powstaje, gdy członkowie pewniej społeczności nie oszukują, nie walczą ze sobą w nieuczciwy sposób. Po drugie, Tymochowicz sugerował zabiegi wizerunkowe, które – w dalszej perspektywie – nie budują klimatu, za którym teraz tak tęskni i który zmusza go do emigracji.

Na koniec dwie myśli: 1. Sądzę, że wszyscy musimy pamiętać amerykańskie przysłowie, które mówi: „gdy podnosisz jedną część kija, za moment poniesie się i druga”. Niszcząc świat wartości burzymy atmosferę. Brak tak zwanych miękkich aspektów rodzi twarde konsekwencje. Negowanie dobra, jakim jest zaufanie, współpraca, szczerość – zawsze (sic!) spowodowuje oziębienie klimatu. 2. Czasami zdaje się, że dziedziny stworzone dla lepszego zrozumienia, takie jak: etyka, socjologia, psychologia, nie pozwalają nam dostrzec, że w człowieku, w społeczności wszystko to jest z sobą integralnie złączone.