Google

Nie pamiętam nazwiska autora tej wypowiedzi, w głowie pozostało mi jedynie, że był to niemiecki socjolog. Cóż, została myśl, ciekawe stwierdzenie, którym warto się zająć…

Kiedyś George H. W. Bush trafnie zauważył pewne zjawisko, które towarzyszy osobom piastującym wysokie stanowiska. Otóż powiedział on mniej więcej tak: „Odkąd przestałem być prezydentem, częściej przegrywam w golfa”. Jak się domyślam, jego umiejętność gry w golfa nie zmniejszyła się wcale, ale wraz z utratą prominentnego urzędu, zwiększyła się możliwość otwartego (zgodnego ze stanem faktycznym) ujawniania umiejętności golfowych jego partnerów. Wcześniej wielu z graczy wolało, by prezydent wygrywał, ba… by odnosił druzgocące innych zwycięstwa (sic!). Ale po zakończeniu kadencji ów szczytny cel tak mocno ich już nie trapił, teraz wolą po prostu oddać się przyjemności wygrywania.

Z kolei prezydent Bush, dopiero dziś, może dowiedzieć się, jaki jest rzeczywisty poziom jego umiejętności. Dawniej, systemowo był wprowadzany w błąd lub – ujmijmy sprawę mniej kategorycznie – bywał utrzymywany w przekonaniu, iż w grze radzi sobie lepiej, niż było na prawdę.

Pisząc o tym przypomniałem sobie pewne zdarzenie. Kiedyś uczestniczyłem w konferencji branżowej, na której miał wystąpienie dyrektor reprezentujący firmę szkoleniową o zasięgu międzynarodowym. Oczekiwałem, że powie coś nowego, inspirującego. Po piętnastu minutach okazało się, że odgrzewa przysłowiowe stare kawałki. Po prezentacji odwiedziłem stoisko jego firmy. Przeglądałem foldery i tam czekało na mnie najciekawsze. Przychodzi ów prelegent i pyta swoich ludzi: „No i jak mi poszło?”. Na co w odpowiedzi słyszy: „Było świetnie, szefie!”. Cóż, do niego nie docierają już prawdziwe informacje zwrotne. Dookoła niego pracują kopacze fosy, ci, którzy pieczołowicie i systematycznie – za jego błogosławieństwem – oddzielają go od realiów.

Na pewnym spotkaniu opowiadając tę historię, na co jeden z uczestników przerwał mi i skomentował: „To nie kopacze fosy, tylko aniołowie zagłady”. Warto pamiętać, że ludzie podając informację zwrotną ryzykują i bardzo często są za to karani, więc… wybierają przetrwanie. A wtedy rodzi się podwójna rzeczywistość: ta oficjalna i ta faktyczna.

Czasami owe zjawisko kopania fosy przyjmuje monstrualne rozmiary. W annałach historii możemy odnaleźć postać doradcy carycy Katarzyny – nijakiego Potiomkina. Otóż, ów nadworny konsultant wsławił się tym, że przy drogach przejazdu Wielkiej Imperatorki kazał budować ładne i dostanie domostwa, a podstawionym osobom płacił za odgrywanie ról zadowolonych i szczęśliwych poddanych.

Z przytoczonych przykładów widać dość jednoznacznie, że otoczenie lidera, przywódcy, menedżera ma tendencję do izolowania go od informacji o tym, jak jest faktycznie, a poprzez takie działanie uniemożliwia mu: a) uczenie się; b) korektę zachowania c) zyskanie większej świadomości.

W konsekwencji prowadzi to do niemożności mierzenia się z faktami, braku możliwości dialogu z trudnym rozmówcą/rzeczywistością, a finalnie do stanu, o którym pisał ów niemiecki Gal Anonim. Oczywiście, bądźmy realistami, do owego stanu głupoty można zmierzać dość powoli, a cała sprawa nie musi odbywać się nagle. Wystarczy: 1. z przyjemnością poddawać się aktom uwodzenia stosowanym przez podwładnych; 2. usunąć ze swojego otoczenia figurę Stańczyka; 3. wyrzucić z zespołu osobę, która może pełnić rolę sparingpartnera. Koniec końców będzie taki, jak w pierwszym zdaniu tego felietonu. Im większe odcięcie od faktycznej oceny, tym większa głupota, im miej krytycyzmu, tym głębsze pogrążanie się w niewiedzy. Trawestując klasyczną formułę Lorda Actona: „Każda władza deprawuje, a władza absolutna deprawuje absolutnie”, powiedzmy: „Każda władza pozbawiona informacji zwrotnej ogłupia, władza pozbawiona wszelkiej informacji zwrotnej ogłupia absolutnie!”. Tyle o refleksji socjologa zza Odry.

Na koniec pytanie: Jak to się ma do tematu naszego bloga i zagadnienia prezentacji publicznej? Otóż, ma się bardzo bezpośrednio. Oto przykład sprzed kliku tygodni. Uczestniczyłem w prestiżowej konferencji dotyczącej przywództwa. Jeden z prezenterów – szef międzynarodowego koncernu miał 10-cio minutowe wystąpienie. Podczas jego prezentacji towarzyszyła mi myśl: „Żadnemu z naszych trenerów nie pozwoliłbym wygadywać takich bredni”. Dlaczego jednak on, osoba na takim stanowisku, może to robić? Odpowiedź nasuwa się sama – nikt mu nie powie jak było faktycznie. Smutne. Pozostawią go w stanie… dobrego samopoczucia. A przecież można sprawdzonym tropem, jaki podaje nam historia, zrzucić szaty królewskie, wejść w przebraniu na rynek i zbierać cenne informacje spod znaku jak jest faktycznie. Czego i sobie życzę.
– Marek Stączek

PS. A stary J. Maxwell mawia: „Głuche ucho jest symptomem zamkniętej głowy”.