Wyjeżdżając na warsztaty dla koncernu BAYER wiedziałem, że mam przed sobą długą podróż, więc w samochodzie włączyłam audiobook pt.: „Moskwa-Pietuszki” Wieniedikta Jerofiejewa. Ech, literatura z pierwszej półki. Wybitna, ciekawa, pesymistyczna. Całość to barwna historia intelektualisty-alkoholika, który jedzie z Moskwy do ukochanych Pietuszek.

Całość rozpoczyna się, jak główny bohater, Wienia mówi: „Wszyscy powiadają: Kreml, Kreml. Od wszystkich o nim słyszałem, a sam nie widziałem go ani razu” – po czym otwiera się opowieść i opis błędnej, alkoholowej wycieczki do upragnionych Pietuszek, by pod koniec książki – zupełnie przypadkowo – Wienia trafił na… Kreml.

Pominę tu warstwę literacką i skoncentruję się tylko na jednym – technice „klamry”. Technice, którą w prosty sposób można przełożyć na prezentację, a dokładniej budowanie struktury wystąpienia. Otóż, technika „klamry” polega na tym, że mówca rozpoczyna swoją prezentację pewną myślą, do której wraca na zakończenie. Początek i koniec jest bliźniaczo podobny, czyli… droga kończy się tam, gdzie się rozpoczęła.

Co zyskuję stosując ten zabieg? Oprócz tego, że całość wypowiedzi jawi się jako elegancka skonstruowana, słuchacze są mile zaskoczeni, to my wykazujemy dużą sprawność w byciu na forum podczas omawiania tematu.

Dodam tylko, że początek i koniec to dwa papierki lakmusowe do oceny prezentacji. Pierwszy rozpoczęcie, drugi to zakończenie, a w przypadku zastosowania klamry wyraźnie widać, że ktoś miał ciekawy pomysł.

Aby podać przykład wykorzystania tego sposobu w wystąpieniu publicznym przypomniałem sobie urodzinowe wystąpienie (85 lat) nieodżałowanego premiera Tadeusza Mazowieckiego. Cała uroczystość zorganizowana była w Pałacu Prezydenckim i w którymś momencie poproszono o zabranie głosu dostojnego jubilata. Ten wyszedł na środek i powiedział:

„Tak się zastanawiałem… Jestem Państwu tyle winien, co ja mogę powiedzieć? Powinienem powiedzieć coś ważnego, ale nic ważnego nie przychodziło mi do głowy! (rozbawienie słuchaczy). Tylko przyszła mi do głowy taka anegdota z czasów początku Soboru o Janie XXIII, pełny humoru papież, któremu przyśnił się Pan Bóg. Papież martwił się, co to będzie z Soborem, a Pan Bóg mu powiedział: „Giovani, Giovani nie bierzcie tak poważnie!” (rozbawienie słuchaczy). Ja myśląc o tym co powinienem powiedzieć – toutes proportions gardées – „Tadeuszu Tadeusz nie bierzcie się tak poważnie!” (rozbawienie słuchaczy).

Następnie Mazowiecki opowiedział o swojej drodze w życiu publicznym, a na zakończenie wtrącił: „Tyle mądrego chciałem powiedzieć, ale nie biorę siebie zbytnio poważnie” (rozbawienie słuchaczy). Słowem gustowna klamra.

Tak więc, jadąc na kolejne warsztaty dla firmy Bayer włączę audiobook, by usłyszeć:

„Wszyscy powiadają: Kreml, Kreml. Od wszystkich o nim słyszałem, a sam nie widziałem go ani razu. Ileż to już razy (z tysiąc) na gazie albo na kacu przemierzałem Moskwę z północy na południe, z zachodu na wschód, z jednego końca na drugi, na wylot i na oślep – ale Kremla nie widziałem nigdy”.