Nie ma wątpliwości, że Donald Tusk – jako jeden z niewielu polityków – stale uczy się komunikacji z wyborcami. Wystarczy tylko odtworzyć którąś z jego starszych wypowiedzi, a różnica między tym jak jest, a jak było widoczna będzie aż nadto. Ba, dla lepszego opisu tego fenomenu warto zrobić (i tu chyba nie przesadzę) porównanie z większością aktorów z naszej politycznej sceny, a wyjdzie nam, że przeważająca większość z nich jest taka sama od lat – tak samo mówi, tak samo wygląda. No, może… są ciut w starszym wydaniu.
Ale nie o samym rozwoju chciałem pisać, bo moim celem jest zwrócenie Waszej uwagi na jeden zabieg stosowany przez Tuska. Coś, co zaczął on wykorzystywać podczas swoich wystąpień, a teraz owa technika jest jednym ze stałych elementów jego prezentacji. Dodam tylko, że owa technika uchodzi uwadze wielu analityków od wizerunku, którzy mówią jedynie: „on więcej się uśmiecha”, „ma pozytywny wizerunek”, „mówi o plusach, a nie tylko krytykuje”.
Otóż, chcę wskazać na technikę, która polega na dodawaniu dwóch/trzech przymiotników do opisu rzeczy, o której się mówi. Czyli, zamiast powiedzieć: „strategia”, Tusk mówi: „nasza strategia jest zrównoważona, długookresowa i realna”. Zamiast: „działanie partii”, mamy: „nasze działanie powinno być przemyślane, skuteczne i na pewno… praktyczne!”, zamiast: „opozycja”, mamy: „miałka, zawzięta i – co najgorsze – małostkowa opozycja”. Co daje taki, wydawać by się mogło, niewinny zabieg? W mojej ocenie pojawiają się, co najmniej, cztery istotne korzyści:
1. Taka wypowiedź odbierana jest jako bardziej przemyślana i precyzyjna. Większość naszych komunikatów zawiera jeden przymiotnik, którym opisujemy rzeczownik lub czasownik. Tusk podaje trzy, poprzez co rośnie precyzja i dokładność w przedstawianym przez niego opisie.
2. Komunikat zyskuje na oryginalności, bo mało kogo stać na tak sformułowaną myśl. Z reguły ludzie mówią dość prosto i podobnie, a w przypadku zastosowanej strategii wypowiedź staje się odmienna.
3. W sferze wizerunku osoba, która wypowiada się na forum i stosuje w swojej wypowiedzi kilka przymiotników (jakby szukając słów) lekko spowalnia swój przekaz, poprzez co odbierana jest, jako ktoś, kto na bieżąco dzieli się swoimi przemyśleniami. A w takiej sytuacji, to już nie ktoś, kto czyta z kartki lub recytuje z pamięci, ale też nie jest to prezenter, który zręcznie przytacza fakty. Tu mamy już poziom dużo wyższy, obszar, na który dostaje się niewielu. Oto słuchacz odnosi wrażenie, że prezenter dzieli się swoimi myślami i spostrzeżeniami, które powstają „tu i teraz”.
4. Mówca, który w ten sposób komunikuje się z widownią, pokazuje, że pewnie czuje się na forum, że ma swobodę w mówieniu do dużej grupy ludzi. Jawi się jako ktoś, kto jest opanowany i ma pod kontrolą wszystko, co dotyczy wystąpienia. A musimy wiedzieć, że forum jest bardzo wymagającym miejscem, tu myślę o przeżywanym napięciu i tremie, ewentualnych zakłóceniach na widowni, czy głosach oponentów.
Mamy zatem prosty zabieg i jego przełożenie na cztery obszary w komunikacji. Praktyczna puenta? Przed nami prosty, co nie znaczy łatwy, postulat do wdrożenia. Otóż, mówiąc o kluczowych dla Ciebie rzeczach, opisz je trzema przymiotnikami. Czyli, jeżeli jesteś menedżerem i mówisz o działaniu swoich ludzi, powiedz: „zależy mi na twórczym, świadomym i partnerskim działaniu”. Jeżeli jesteś konsultantem i oferujesz usługi, mów o: „propozycji, która jest dopasowana, praktyczna i sprawdzona”. Tyle i aż tyle.
P.S. A owa technika, to jeszcze nic w porównaniu ze storytellingiem, o którym piszę w mojej nowej książce, która ukazała się zeszłym tygodniu na rynku. Tu uwaga, polecam ją Waszej wnikliwiej, analitycznej i namiętnej lekturze!