Czy zdarzyła Ci się sytuacja, że oglądając film, zapominałeś o otaczającym Cię świecie? A może słuchałeś kiedyś czyjejś dobrej historii i każdy szum, dzwonek telefonu odbierałeś jako coś irytującego, coś, co Ci przeszkadza i Cię rozprasza?
Jeżeli miałeś tego typu doświadczenia, to wiesz, jak działa dobra historia. Porusza naszą wyobraźnię, angażuje intelekt, można by rzec, że jest zaborcza
– wymaga koncentracji i zaangażowania. Słuchacz, który ma możliwość uczestniczenia w dobrym storytellingu, wykonuje pewną intelektualno-emocjonalną pracę, ale… wcale nie czuje się znużony. Wprost przeciwnie, towarzyszy mu przyjemne uczucie podniecenia.
Wybitny polski dziennikarz Ryszard Kapuściński stwierdził kiedyś, że powodem dużego zainteresowania reportażem jest głód autentyczności. Ludzie chcą czytać, słuchać o czymś, co jest prawdziwe, i owo pragnienie nie odnosi się jedynie do obszaru kultury, sztuki. Człowiek ze swoim głodem autentyczności jest taki sam w świecie zawodowym i prywatnym, dlatego też nasi pracownicy i klienci mają dość suchych sprawozdań. Jak ognia wystrzegają się drętwych analiz, a szerokim łukiem omijają prezentacje i odczyty oparte na slajdach, wykonane w programie Power Point, bo wolą słyszeć coś autentycznego!
Człowiek jest istotą, która lubi słuchać o tym, co się wydarzyło, o rzeczach, które czegoś uczą. Takie historie wyzwalają emocje i dlatego też są tak łatwe do zapamiętania.
Wspominając o zaangażowaniu słuchaczy, spróbuję odnieść się do pewnego zastrzeżenia, które mogło Ci przyjść na myśl. Obiekcję, z którą sam miałem pewien problem, mogę wyrazić w pytaniach: Czy jest trochę – a może bardzo – nie fair, że mówca opowiadający historię porusza emocje słuchacza? Czy to jest uczciwe?
Słynny psycholog Jaak Panksepp powiedział: „Najłatwiejszym sposobem włączenia wyższych procesów umysłowych jest aktywizacja podstawowych systemów emocjonalnych”. Tak więc nie ma tu żadnego dylematu, a z badań dotyczących związku emocji i myślenia wynika dla nas co najmniej sześć ciekawych wniosków:
1. Bodziec emocjonalny jest szybciej przetwarzany niż bodziec neutralny.
2. Uwaga i koncentracja słuchacza są uzależnione od stopnia zaangażowania emocjonalnego.
3. Ludzie w pozytywnym nastroju o trudnościach myślą w kategoriach wyzwań.
4. Materiał przyswojony w pewnym stanie emocjonalnym jest szybciej przypominany.
5. Silna reakcja emocjonalna powoduje, że sytuacja (która ją wywołuje) zostaje lepiej zapamiętana.
6. Człowiek w złym lub dobrym nastroju preferuje bodźce, które korespondują z przeżywanym przez niego stanem.
Kiedyś w „Polityce” natknąłem się na ciekawą wypowiedź znanej polskiej psycholog, profesor Krystyny Skarżyńskiej. Profesor pisała o działaniu łagodnego afektu pozytywnego (nie o euforii czy zachwycie), który, gdy zostanie wzbudzony u słuchacza, prowadzi do większej hojności. Uruchamia on też chęć przebywania z innymi, pomagania i wspierania ich. Ułatwia prowadzenie negocjacji twarzą w twarz, osłabia konflikty. Dzieje się tak, ponieważ umiarkowany afekt pozytywny sprzyja plastyczności myślenia, rozszerza zakres i oryginalność skojarzeń, branych pod uwagę przesłanek, otwiera na argumenty i pomysły innych. Dlatego postaraj się, by na wstępie swojej wypowiedzi wzbudzić łagodny afekt pozytywny! Pamiętaj, podczas wystąpienia warstwa merytoryczna i warstwa psychologiczna mają równorzędne znaczenie. Często możemy słyszeć prezenterów sprawnych merytorycznie, ale nieskutecznych w docieraniu do ludzi. Po takich wystąpieniach uczestnicy wychodzą zmęczeni i znudzeni, często nadając mówcy epitet: „oderwany od życia teoretyk”. Możliwa jest też sytuacja odwrotna, prezenter potrafi bawić i elektryzować publiczność, ale w warstwie merytorycznej okazuje się praktykującym dyletantem. Osoby należące do pierwszej kategorii mówców powinny pamiętać: prezentacja to nie tylko treść czy hermetyczny referat, ale również dialog z uczestnikami spotkania. Przedstawiciele drugiej kategorii muszą zdać sobie sprawę, że prezentacja to nie show, to nie miejsce na popisy złotoustych, bo chodzi w niej o myśl i pomysł. Sprawny mówca potrafi umiejętnie grać na dwóch fortepianach, lawirować pomiędzy merytorycznym talk a intrygującym show, bo wie, że musi mówić i „do rzeczy”, i „do ludzi”.
Powyższy tekst pochodzi z książki pt. „Storytelling – sztuka opowiada ciekawych i przekonujących historii”, która ukaże się w sierpniu 2014.