Dystynkcja – cecha odróżniająca, wyróżnienie kogoś.

Podczas ostatniego szkolenia wywiązała się dyskusja dotycząca skuteczności story w wystąpieniu publicznym. Jeden z uczestników powiedział…, ale – o tym za chwilę – dokończę po małej dygresji. Otóż, jest taka książka „Niewidzialny człowiek” Herberta George’a Wellsa. Najkrócej, opowiada ona o perypetiach szalonego naukowca, który pod wpływem swoich odkryć, stał się niewidzialny. Oczywiście jego nowy stan powodował, że gdzie tylko się pojawił budził strach i przerażający niepokój. Co postanawia zrobić? Nieszczęsny naukowiec próbuje na powrót stać się widzialnym. Niestety nie może tego dokonać i ukrywa się pod grubą warstwą ubrań (nawet w upalne dni), żeby ukryć swoją niewidzialność.

 Po tej dygresji wracam do owego szkolenia. Jeden z uczestników powiedział mniej więcej tak: „Gdy tak dyskutujemy teraz o efekcie zastosowania storytellingu, to przypomniała mi się ostatnia konferencja, w której uczestniczyłem. Otóż, w jej trakcie wyszła Pani reprezentująca firmę Upay i powiedziała: „Ostatnio przyszło do mnie pismo od komornika mówiące o 70 PLN. Okazuje się, że zapomniałam zapłacić jakiś podatek od nieruchomości. I wtedy pomyślałam o tej całej sytuacji, otóż ktoś to musiał: napisać, wydrukować, wysłać. A teraz ja powinnam: 1. przepisać numer rachunku bankowego, 2. zanotować, czego dotyczy sprawa i jaki jest jej nadany numer, a 3. następnie wysłać pieniądze. A przecież można zrobić to inaczej, dużo prościej i szybciej. Tak jak oferuje to nasza usługa. Wysyłam do klienta informacje, a on tylko musi kliknąć”. I to, co ta Pani zrobiła było super. Słuchając go, zapytałem: – A ile jeszcze było mówców na tej konferencji? – „Dziesięciu”. A co pamiętasz z tego, co powiedzieli? – „Nic, wysyłałem w tym czasie e-maile, bo byli do bólu nieciekawi”.

Wniosek? Jeżeli przyjmiemy, jak się wydaje dość rozsądny punkt widzenia, że jedynym sędzią naszych retorycznych poczynań jest słuchacz, to to, co przed chwilą usłyszeliśmy to… werdykt. Oto ustawiono podium. Na pierwszym miejscu stała owa Pani, a miejsce drugie i trzecie? Cóż… z racji niskiej jakości nie przyznano nikomu dwóch kolejnych miejsc, ba… było jeszcze gorzej, bo całe 90% prezenterów stoczyło się w niepamięć. Ktoś nacisnął przycisk delete. Słuchacz wziął gumkę do ścierania i wymazał wszystko z wyjątkiem jednego wystąpienia.

Całe to zajście, można by po gogolowsku opatrzyć tytułem „historia o martwych duszach” i zamknąć temat, ale dla mnie jest ono bardzo, ale to bardzo zajmujące. Dlaczego? Oto owe dziewięć wystąpień to jawny przejaw kontrkultury, która zagnieździła się w biznesie. Co mam na myśli? Otóż cały biznes stawia sobie za cel, ba… dąży i podtrzymuje działania, by być zauważony, a każdy z tych dziewięciu prezenterów (zgodnie z logiką kontrkultury) zrobił coś zupełnie odwrotnego. Bo czy nie jest tak, że aktorzy rynku (firmy i organizacje) wkładają wiele środków – czasu, energii, wysiłków, aby być widocznym, aby się wyróżnić, a owych dziewięciu nie zrobiło nic, aby to osiągnąć. Raz jeszcze powrócę do zdania uczestnika szkolenia: „Nic, wysyłałem w tym czasie e-maile, bo byli do bólu nieciekawi”.

Moje zainteresowanie taką sytuacją przykuwa jeszcze jedna myśl. Oto, może naiwnie, ale zakładam, że każdy z owych dziewięciu, dwa dni, dzień wcześniej przygotowywał slajd, myślał nad treścią prezentacji. A w dniu wystąpienia przyjechał na wyznaczone miejsce i przeżywał owo dotkliwe napięcie tuż przed prezentacją. Potem mówił dwadzieścia, czy więcej minut, ale równolegle, w tym samym czasie sprawnie poruszał gumką do ścierania.

Jak wspomniałem, słuchacz i jego pamięć jest kryterium decydującym. Ono jest jak wyrocznia, która bez mrugnięcia okiem oznajmiła: „Na owej konferencji była jedna Pani, ze swoim story o…, oraz było dziewięć innych osób. Kropka”.

Jak więc widać na załączonym obrazku, Pareto ze swoją słynną zasadą 80/20 jest bardzo, ale to bardzo łaskawy! Bo tu było „jedna z dziesięciu”. No tak, ale warto by jeszcze zapytać, dlaczego owych dziewięć osób, karnie założyło na swoją głowę czapkę niewidkę? Cóż, scena to wymagające miejsce i łatwiej na niej odegrać bohatera z książki Wellsa.

P.S. Pewnie pamiętacie spopularyzowane powiedzenie „Wyróżnij się albo zgiń”. Ja tylko dodam: dystynkcja mówi odróżnij się, a potem czeka cię wyróżnienie. A jak to osiągnąć? Stosuj storytelling, bo dobre story doda ci fory. Czego i sobie życzę.