Byłem w kinie na filmie Christophera Nolana „Dunkierka”. Jeżeli się wybierzecie, to czeka was dramatyczna i wartka akcja oraz epicki obraz. Temat – ewakuacja trzystu tysięcy brytyjskich żołnierzy z plaży we Francji. W jednym momencie tego filmu, pojawił się fragment mowy premiera Wielkiej Brytanii – Winstona Churchilla, takiej treści: „Będziemy walczyć na plażach, na polach, na ulicach, będziemy walczyć na wzgórzach; nigdy się nie poddamy” (z przemówienia wygłoszonego w Izbie Gmin 4 czerwca 1940).

Jak widać Churchill zastosował technikę retoryczną – powtórzenie. Co ona daje? Oczywiście podkreślenie, uwypuklenie jakiejś myśli i większe prawdopodobieństwo, że dana myśl będzie zapamiętana i utrwali się w umysłach słuchaczy. Ale, rzadko zwraca się uwagę na fakt, że zastosowanie tego sposobu eksponuje pasję i zaangażowanie mówcy. Jednoznacznie uwypukla jego poświęcenie na rzecz danej sprawy. Bo oto mamy taką sytuację, jakby ktoś mówiący zagalopował się i zapętlił. W dużym rozemocjonowaniu i z chłodną pewnością tego, o czym mówi, powtarzał jedną i tę samą frazę. To jakby nie mógł, lub nie chciał pójść dalej w swojej wypowiedzi, aż nie uzyska pewności, że wszyscy: usłyszą/uznają/przyjmą jego ideę fix. Słowem, mówił jedno i to samo naciskając na… i prezentując jeden fundamentalny przekaz – „Nie odpuścimy!”, „Będziemy walczyć!”.

Zauważcie, jak ten efekt ujawnił się w omawianym przykładzie. Churchill zamiast powiedzieć: „Będziemy walczyć wszędzie” – co zamykałoby sprawę i definitywnie kończyło temat, stwierdził: „Będziemy walczyć na…” a następnie wymienił cztery miejsca (plażach, polach, ulicach, wzgórzach), po czym rzucił żelazną deklarację: „I nigdy się nie poddamy”.

Efekt? Wizerunek, czyli odbiór/percepcja mówiącego przez słuchacza – „Facet nie odpuści. Nie da za wygraną. Tak, poświęci wiele by dopiąć swego. Lepiej mu zejść z drogi, lub do niego się przyłączyć”.

I tak pojawiają się następujące komponenty wizerunku: „zdecydowany”, „bezkompromisowy”, „silny”, „zdeterminowany”, a czasami nawet „charyzmatyczny”.

P.S. Jak wiadomo Churchill, obok polityki uprawiał pisanie, stąd też jego mowy są tak dobre. I bardzo często podawane jako przykład ilustrujący wysoką jakość wystąpień publicznych.  A gdzie jest źródło tak dobrej wartości? W mojej ocenie to sprzężenie: aktywności i pisania. Połączenie działania, notowania i myślenia, czyli – mówiąc na skróty – interakcja głowy i ręki. I tak, znowu wraca do mnie trafne spostrzeżenie wielkiego Cycerona: „rylec, rylec, rylec”.