Czy wyobrażasz sobie prezentację na temat „Znaczenie procedur bezpieczeństwa”? Jak ów temat może znudzić, zniechęcić słuchaczy? Ale sprawa może wyglądać diametralnie inaczej, gdy zastosujesz storytelling. Co mam na myśli? Posłuchaj przykładu… Całkiem niedawno rozmawiałem o znaczeniu procedur ze znajomą, która opowiedziała mi o zdarzeniu dotyczącym jej przyjaciół. Otóż, wybrali się oni wraz ze swoją córeczką do podparyskiego Disneyland Park, a wcześniej kupili jej buty z migoczącymi światełkami. Spędzali uroczy czas w parku Disneya, gdy w którymś momencie zauważyli, że ich córeczka zniknęła.

Przestraszeni, zaczęli jej szukać i nagle zdali sobie sprawę, że muszą jak najszybciej powiadomić pracowników parku rozrywki. W odpowiedzi uruchomiono całą procedurę bezpieczeństwa. Uszczelnione zostały wszystkie wyjścia, a zrozpaczonych rodziców posadzono przed monitorem, tak by każda z osób, która była wypuszczana, została przez nich dokładnie obejrzana. W którymś momencie zauważyli, że jakiś młody mężczyzna wychodził z małym, śpiącym chłopczykiem. To, co przykuło ich uwagę, to buty ze światełkami. Poprosili o sprawdzenie. Okazało się, że w ciągu krótkiego czasu ich córeczka została przebrana za chłopaka, obcięto jej długie włosy i podano środki usypiające. Procedura zadziałała. Dziewczynka została ocalona.

Tak więc znaczenia procedury bezpieczeństwa nie ocenisz w momencie jej tworzenia, czy rutynowej kontroli, ale ów sens wypłynie w momencie kryzysu, a wtedy stanie się: bezdyskusyjny, apodyktyczny i co najważniejsze – zbawienny. Dlatego myśląc o procedurach bezpieczeństwa musimy mieć taką perspektywę.

Tyle przykładu. A teraz pytanie – „Dlaczego story ma taką siłę oddziaływania?” Zobacz moją odpowiedź tutaj

Ps. Korzystając z okazji, anonsuję: 16 czerwca organizujemy w Warszawie konferencję o storytellingu w prezentacjach i rozmowach. Jeżeli jesteś zainteresowany – napisz, wyślemy więcej informacji.